Wishlist, czyli moja lista zakupowa :) Prowadzona w formie notatki w telefonie - łatwiej dopisywać kolejne pozycje bo telefon mam najczęściej zawsze pod ręką :)
Z każdą kolejną kupioną rzeczą wydaje mi się, że teraz to już mam
prawie wszystko i powoli zmierzam ku
wykreśleniu wszystkich pozycji ze wspomnianej. A gdzie tam… Na jej miejsce
pojawiają się kolejne 2 czy 3 nowe. Nie wiem jak to się dzieje...
Nie jestem w
stanie osiągnąć stanu zaspokojenia swojego konsumpcjonizmu :) Z samej konsumpcji
zrezygnować nie zamierzam bo jednak skoro mam możliwości i sprawia mi to frajdę
to mam zamiar korzystać, ale ograniczenia są wskazane i wyjdą mi na dobre.
Jestem za to chociaż na dobrej drodze do wprowadzenia
pewnych ograniczeń. Jeśli chodzi o zakupy odzieżowe zmierzam w kierunku
stworzenia tzw. bazy. Czyli rzeczy klasyczne, w neutralnych kolorach. A co
sezon, zgodnie z trendami mogę sobie co najwyżej wymieniać dodatki (kolorowa biżuteria,
szaliki, paski etc.). Oczywiście, że nie da się uniknąć kupna czegokolwiek co w
danym sezonie jest modne, ale staram się już ślepo nie biec za tym.
I tak do dnia wczorajszego wydawało mi się, że np. jeśli
chodzi o buty brakuje mi raptem dwóch par aby mieć już wszystkie niezbędnie potrzebne.
Myliłam się…
Miałam
wolną godzinę więc
postanowiłam zrobić rekonesans po sklepach. I tak na ten moment
potrzebuję już
czterech par… Włącznie z japonkami, które jak dobrze pójdzie
założę dopiero w
czerwcu. Ale przecież za miesiąc czy dwa może już ich nie być , wykupią,
nie
będzie rozmiaru. Chcę, już teraz! Taaaakkk, japonki... i jeszcze piękne,
płaskie półbuty, na maksymalnie miękkiej, wygodnej podeszwie z Bata.
Będą idealne na kwietniowy wyjazd i całodzienne zwiedzanie. A płaskich
półbutów nie mam bo na co dzień chodzę na obcasie. No są potrzebne jak
nic...
Kasia