gdansk.naszemiasto.pl
Nie ukrywam, jestem wygodna. I jak nie
muszę korzystać z komunikacji miejskiej to tego nie robię. Czasem jednak
okoliczności są inne od oczekiwanych i należy się przeprosić z
autobusami i tramwajami. Teraz, jak zrobiło się ciepło, nie jest to
nawet dla mnie tak bardzo uciążliwe, bo zawsze najbardziej irytuje mnie
czekanie na przystankach. Nie wściekam się nawet na spóźnienia, nie jest
winą kierowcy autobusu, że na mieście są korki. Ot, uroki życia w
mieście. Ale ja zawsze wszędzie muszę być przed czasem, tak już mam.
Nigdy się nie spóźniam, wręcz zawsze jestem szybciej, na przystankach
również. Dlatego w zimie było to uciążliwe jak musiałam marznąć w
oczekiwaniu. No ale teraz ten problem został wyeliminowany. Teraz mogę
poczekać, spokojnie wsiąść i przejechać od punktu A do punktu B. I tutaj
pojawiają się moje obserwacje vel. postulaty czyli będzie apel.
- najpierw wysiadający, później wsiadający - bardzo prosta zasada, jak pasażerowie wysiądą to będzie więcej miejsca dla wsiadających. Skorzystamy na tym wszyscy. Takie proste, a niestety wielu osobom przyswojenie tego wciąż sprawia problem.
- wsiadając do autobusu czy tramwaju ściągamy plecaki i torebki z ramion - proszę, trzymajmy nasz bagaż w rękach. Na prawdę nie jest przyjemne jak się siedzi, a osoba stojąca nade mną obracając się uderza siedzącego w twarz swoim dobytkiem.. Poza tym więcej miejsca dla wszystkich będzie gdy nasz bagaż będzie sobie spokojnie leżał na podłodze czy wisiał w dłoni.
- nie jemy w środkach komunikacji - czy na prawdę nie da się pokonać głodu na te 20-25 minut jazdy? Ewentualnie zjeść na przystanku i poczekać na kolejny kurs? I nie jest dla mnie argumentem, że kolejny może być za godzinę bo mówię na podstawie obserwacji na liniach w godzinach szczytu komunikacyjnego gdzie kolejny kurs jest za 10-15 minut. Niech będzie, że się czepiam, ale nie mam ochoty zbierać czyiś frytek z mojej spódnicy bo autobus przyhamował i osobie siedzącej na przeciw co nieco się wysypało.
- jeżeli dwa miejsca obok siebie są wolne, zajmujemy to od strony okna tak żeby kolejna osoba mogła bez problemu zająć to obok.
- oraz punkt powiązany z powyższym. Jak już współpasażer siedzący obok okna chce wysiąść to nie udajemy, że tego nie widzimy bo nikt nie będzie przez nas przeskakiwał, nie uprawiamy też akrobacji z przesuwaniem w niewiadomych kierunkach nogi lewej, prawej czy też prawej, a później lewej. O ileż prościej po prostu wstać i przepuścić. I gwarantuję na podstawie własnych doświadczeń, że da się to zrobić nawet w zatłoczonym autobusie, bez uszczerbku na zdrowiu czy własnej dumie.
- jeżeli autobus dopiero ruszył z przystanku, a my wysiadamy na kolejnym do którego jest jeszcze ileś set metrów to spokojnie poczekajmy, aż zbliżymy się do przystanku docelowego. Jaki sens ma przepychanie się tylko po to żeby stać pod drzwiami? To jakaś potrzeba żeby pierwszemu opuścić pojazd? Wierzcie mi, że najczęściej wstaję z miejsca dopiero gdy autobus już zahamował i jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się żebym nie zdążyła wysiąść.
No to sobie pogadałam. Tym razem to by było na tyle.
Kasia