Nigdy nie byłam wielkim fanem piłki nożnej, i pewnie już nim nie zostanę, niemniej skoro już trafiła się okazja aby w niedzielne popołudnie pójść na mecz, to dlaczego nie. Na gdańskim stadionie PGE Arena miał miejsce mecz towarzyski pomiędzy drużyną Lechii Gdańsk i liderem ukraińskiej ekstraklasy Metalist Charków.
Sam gdański stadion uważam za na prawdę bardzo udany. Już z daleka robi wrażenie i niesamowicie podoba mi się motyw bursztynu jako nawiązanie do jego lokalizacji. Mam porównanie jak wyglądają inne stadiony, bo chcą nie chcąc jestem na bieżąco ze wszystkimi rozgrywkami piłki nożnej, wraz z całą otoczką.
Stadion ma pojemność 42 000 miejsc, na niedzielnym meczu było jednak tylko 5561 kibiców. Zajęta była jedna strona trybun, pustka w okół robila na mnie przygnębiające wrażenie. Ceny biletów nie były zaporowe, obawiam się, że o niskiej frekwencji przesądziła jakość widowiska...
Wynik, który znajduje się na telebimie w tle jest nieaktualny... W doliczonym czasie padła jeszcze jedna bramka na korzyść gości. Lechia Gdańsk przegrała 0:3.
Jeśli nie przemawiają do Was tego typu widowiska sportowe polecam chociażby zwiedzanie Stadionu bo i taka możliwość jest. Warto również, przybywając do Trójmiasta drogą powietrzną, uważnie patrzeć w doł podczas schodzenia do lądowania, jeśli podejście jest akurat od strony Stadionu, widok wart zarejestrowania.
Kasia