Znacie już moją słabość do pomadek Dior, no cóż, każdy ma jakiegoś bzika. Po prezentacji 565 Vogue przyszedł czas na 532 Plisse Soleil. Jest plan aby na tym poprzestać, ale wiadomo, plany planami, a życie życiem. Czas pokaże :)
Plisse Soleil to taki koral, mający też szansę być interpretowany jako odcienie pomarańczowego.
Tak jak ostatnio prezentowana Vogue ma w sobie drobinki, które nie są jednak jak w jakiś specjalny sposób nachalne. Ot, po prostu nadają połysk.
Wszystkie prezentowane ostatnio przeze mnie kolory Dior Rouge nie odbiegają od siebie jakościowo. Trzymają się świetnie, wytrzymują picie, a nawet jedzenie (oczywiście w zależności co). Kolor schodzi równomiernie i po prostu po posiłku traci na intensywności, ale można nawet funkcjonować dalej bez poprawek.
Poniżej zdjęcie z lampą, kolor jest wtedy zdecydowanie bardziej nasycony.
Bez lampy jest niewątpliwie bardziej naturalnie i stonowanie.
A tutaj tak dla przypomnienia zestawienie ostatniej trójki. Każda inna, ale jednocześnie każda na swój sposób piękna. Chyba nie potrafiłabym wybrać ulubionej. Po prostu sprawdzają się na różne okazje, do różnych strojów czy makijaży.
I jak? Jacyś faworyci? :)
Kasia