2014/04/05

MAC - CORK SATIN


Cienie MAC to jedno z moich najlepszych odkryć kosmetycznych ostatnimi czasy. Kolekcja sukcesywnie się powiększa i tak jako efekt poszukiwania jakiegoś ciekawego brązu, dołączył cień o nazwie Cork i satynowym wykończeniu.

Nie będę opisywać opakowania bo większość z nas zna je doskonale. Standardowa 1,5 gramowa jedynka.



Sam Cork to taka mleczna czekolada, która różnie wygląda w zależności od tego czy ma okazję prezentować się w słońcu czy w cieniu, bo w cieniu może wpadać w odcienie szarości, w słońcu zaś jest mleczna, mleczna.


Poniżej myślę, że właśnie dobrze widać o jakiej różnicy w odbiorze tego samego koloru mówię.





Sam cień jest zaś bardzo miękki. Pędzelek gładko sunie, w moim przypadku muszę uważać by za mocno nie przyciskać i nie nabierać za dużo bo zupełnie nie ma takiej potrzeby, pigmentacja jest bardzo dobra. Nie ma konieczności wielokrotnych pociągnięć pędzla jak chociażby przy Copperplate, by wydobyć kolor. I uwaga, co dla mnie chyba najistotniejsze, nic się nie obsypuje w trakcie nakładania. Ufff, wiele jestem w stanie znieść, ale nie obsypywanie. Trwałość bardzo dobra, bez uszczerbku wytrzymuje na powiece cały dzień, nie obserwuję też żadnego zbierania w załamaniach, ale uwaga, dla jasności, pod cienie nakładam zawsze bazę, ostatnio ArtDeco.


No i oczywiście tamdam, Cork w użyciu :)


Cieszę się bardzo, że mój wybór padł akurat na ten kolor, brakowało mi jakiegoś klasycznego, nienachalnego brązu. Poza tym Cork jest tak prosty w użyciu, że idealnie sprawdza się na makijaże w tygodniu roboczym kiedy czas na wykonanie mam bardzo ograniczony.

Kasia