2014/04/17

POST ZAKUPOWY CZYLI OD PRZYBYTKU GŁOWA NIE BOLI




Dziś mniej słów, a więcej zdjęć. I idąc za tytułem, że przecież od przybytku głowa nie boli, będzie przegląd tego co tam ostatnio znów mi na stan kosmetyczny wpadło. Wszystko oczywiście absolutnie konieczne i w pełni usprawiedliwione, przyda się, jak nie dziś to w przyszłości :)



Baza ArtDeco to zakup zupełnie niespodziewany (tak, tak Ola, jak to przeczytasz to będziesz wiedziała, że to dzięki Tobie :) ). No bo przecież ja do tej pory używałam mojej pierwszej i jedynej bazy od Guerlain i byłam zadowolona. Ba, nawet jak nie dała sobie rady z mat-em od Maca to nie miałam do niej pretensji, uznałam, że to mat więc miała prawo. Otóż nie miała, okazało się, że baza, która jest nieporównywalnie tańsza, i na którą nigdy nie zwróciłam uwagi może być jednak lepsza. I tak Guerlain poszedł w kąt czekać na lepsze czasy, a na piedestał wkroczył sobie ten malutki słoiczek.


Baza pod makijaż Sue Devitt. Uzasadnienie zakupu najbardziej banalne z możliwych... promocja była. Przyznam się, że marki nie znam, ale oferta na strawberrynet.com z przeceną z ponad 120 zł na 29 zł wydała mi się na tle kusząca, iż uznałam, że muszę koniecznie spróbować. Nie ważne, że bazę jeszcze mam. Poczeka na swoją kolej.
Baza podobno:
  • Pomaga wygładzić skórę przed nałożeniem makijażu
  • Odżywia skórę dzięki zawartości białek sojowych
  • Kontroluje produkcję sebum w celu zmniejszenia niepożądanego połysku
  • Delikatnie odżywia i nawilża suchą skórę
  • Rozjaśnia skórę dzięki składnikom odbijającym światło
  • Pozostawia aksamitne, jasne i piękne wykończenie
 Czyli raczej typowo dla tego rodzaju produktów. Ktoś może używał?


Klasyk. Krem pod oczy Clinique. Tak, tak, znów promocja była... Cały czas jeszcze mam w użyciu Shiseido Bio Performance, ale przecież kiedyś się skończy. Dobrze wtedy mieć od razu kolejny...




Korektor w kompakcie Fusion Beauty. Kolejny zakup z truskawki. Oferta 70 zł vs. 16 zł na promocji. Co tu dużo mówić, żal było nie wziąć... Na recenzję jeszcze trochę za wcześnie, ale będę starała się o nim pamiętać i wrócić z szerszym opisem.

Tak w ogóle na truskawce jest obecnie promocja -10% na kosmetyki do makijażu, jak ktoś ma jeszcze rabat lojalnościowy (w moim przypadku 10%), a tam rabaty się sumują... Możecie się domyślać jak to się za chwilę skończy...



Mac to Mac. Nie będę się nawet usprawiedliwiać bo trochę sobie o tej nowej pasji porozmawialiśmy w komentarzach pod poprzednim postem :) Odcień Yogurt zasugerowany przez Jolę, a że mądrzejszych od siebie należy się słuchać i uczyć od nich, więc jest :) Z całą pewnością Yogurt dostanie tutaj swój osobny post.


No a jak już kliknął się powyższy cień to dlaczego nie dobrać mu czegoś do pary? I tak w koszyku wylądował róż  w odcieniu Rosy Outlook czyli taki przydymiony róż, który z założenia ma mi pasować do wszystkiego. Jemu również planuję poświęcić osobny post.



Puder Dior Diorskin Nude Tan to efekt umiłowania marki, snobizmu i uderzenia słońca do głowy. No bo przecież jest wiosna, zaraz lato, będzie niezbędny. Będzie prawda? :)


Nie mam nic do powiedzenia ponad to co powyżej. Trafiłam jakiś czas temu na blog Uzależnionej Zakupoholiczki i takie są efekty :) Jak już sobie poużywam to nie omieszkam podzielić się wrażeniami.

No nic, wracam do pracy bo trzeba jeszcze na jedzenie i opłaty zarobić ;)))

Kasia