Dawno już nie było nic w temacie obserwacji otaczającej nas rzeczywistości więc dziś sobie nadrobię. A zebrało mi się trochę przy okazji ostatniego lotu do Hamburga.
1.Taka sytuacja. Lotnisko.
Odprawy bagażowej nie przechodzę bo lecę na podręcznym, od razu kieruję się na osobistą, a dalej już na sklepy wolnocłowe lub ławeczkę. No właśnie, ja sobie spaceruję niespiesznie między półkami lub siedzę. A powiedzcie mi co robią ci ludzie w kolejce do bramki nawet na godzinę przed odlotem? Po co ta kolejka tak szybko się formuje? Zabraknie miejsc? Ilu z Was zdarzył się overbooking (sprzedano więcej biletów niż jest miejsc w samolocie) na krótkich trasach europejskich? Czy na godzinnym locie naprawdę jest istotne czy będę siedziała z przodu, czy z tyłu, przy oknie czy też nie? Ostatnio ta kolejka stała dobre 45 minut przed czasem gdy obsługi jeszcze ani widu ani słychu. Obeszłam sklepy, obfotografowałam przez szybę samoloty na płycie i tak sobie siadłam. O ironio, jak przyszła obsługa to otwarto również bramkę obok. Nagle okazało się, że jestem na samym początku nowej kolejki. I po co było tyle czasu stać przestępując z nogi na nogę?
Co dziwniejsze takie sytuacje zdarzają się też na lotach regularnych z numerowanymi miejscami. Przecież wtedy kolejność wejścia nie ma już totalnie żadnego znaczenia.
2.Dalej jesteśmy na lotnisku. Czekamy na otwarcie drzwi aby wejść na płytę lotniska, nie, nie ma rękawa :) Drzwi się otwierają, wysypujemy się wszyscy na płytę i zaczyna się... Kto pierwszy ten lepszy. Wchodząc na pokład schodami trzy razy zahaczyłam piętą człowieka za mną bo tak na mnie napierał...
3. Ufff, każdy znalazł miejsce, i wszyscy jakoś się pomieścili, mało tego, są nawet pojedyncze wolne miejsca. Wystartowaliśmy, osiągnęliśmy wysokość, można odpiąć pasy. Współpasażer obok wyjmuje kanapkę. Zawsze mnie to fascynowało. Nie zdążył zjeść w domu, na lotnisku, zgłodniał w międzyczasie? Ok., ale to mnie w żaden sposób nie boli, kanapka nie była z jajkiem, no przynajmniej nie było czuć ;)
4.Za to ta sytuacja mnie irytuje każdorazowo. Wylądowaliśmy.
Jaka jest zasada przy wychodzeniu? Jakby byli stojący to najpierw oni, później ci co najbliżej drzwi. No chyba w samolotach nie obowiązują inne zasady niż na ziemi? Wysiadać powinny kolejno rzędy, które są najbliżej wyjścia. Ha, ale nie ma łatwo. Duża część osób już stoi. I jak tylko drzwi się otwierają przejście jest zablokowane i zaczyna się przepychanie... A mogłoby być tak pięknie; prawa strona ostatni rząd, lewa strona ostatni rząd, prawa strona przedostatni rząd, lewa strona przedostatni rząd. I tak dalej... A już najbardziej zaskakujące jest jak później te osoby, które najbardziej się przepychały widzi się jak stoją i czekają na bagaż, a na bagaż można przecież czasem i dobrą chwilę poczekać...
5. Autobus transferowy spod lotniska.
Wsiada dwóch mężczyzn, z dwoma ogromnymi torbami. Luk bagażowy czeka sobie otwarty. Kierowca po niemiecku informuje o konieczności pozostawienia toreb w luku. Brak reakcji. Przeciskając się z torbami poszli na koniec autobusu, a sam bagaż postawili na środku autobusu na podłodze... Po co ja się pytam? Zdaję sobie sprawę, że można nie komunikować się po niemiecku i zwyczajnie nie zrozumieć, ale wierzcie mi gestykulacja kierowcy i wskazanie na torbę było dość wymowne. W końcu tenże kierowca pofatygował się do nich osobiście, a jeden z pasażerów po polsku poinformował, że torba ma być schowana w luku. Z czego to wynika? Myślicie, że mieli w tych torbach coś cennego i obawiali się, że torby mogą zginąć? :)
6. A na koniec dwie prawdy oczywiste z cyklu Prawa Murphy'ego, a mianowicie:
Najładniejsza pogoda jest zawsze gdy wyjeżdżasz. Czwartek i piątek nad Hamburgiem było szaro buro. Na szczęście nie padało, ale wielkiego słońca nie było. Dopiero w piątek późnym popołudniem zrobiło się słonecznie, a w sobotę od rana to już błękit nieba... Pięknie, tylko, że w sobotę przed południem to my już musieliśmy wracać...
I drugie. Jak masz dużo chodzenia to obetrą Cię nawet najwygodniejsze buty... Najzwyklejsze, maksymalnie wygodne trampasy...
I to by było na tyle. Dziwić się jest rzeczą ludzką więc pozwoliłam sobie pochylić się dziś nad kilkoma sytuacjami, tak po prostu :)
Kasia