Dziś druga i ostatnia porcja zdjęć z Budapesztu. Startujemy z Placu Wolności wraz z całym kompleksem parkowym, który znajduje się obok, z Muzeum Sztuk Pięknych czy Pałacem Ekspozycji włącznie. I myślę, że nie trzeba być miłośnikiem architektury by docenić piękno tej zabudowy.
Naprawdę wspaniałe miejsce gdzie można odpocząć na ławce w parku, wypić kawę przy brzegu czy nawet uprawiać sporty wodne. Teren jest przygotowany do jazdy na nartach wodnych.
Dla mnie i tak chyba najbardziej zachwycająca była architektura.
Pamiętacie to zdjęcie z poprzedniego postu, to z rejsu gdzie znajdował się budynek Parlamentu tak pięknie skąpany w słońcu? To właśnie poniżej ten sam budynek, ale widziany z drugiej strony. No i przy zgoła odmiennej pogodzie bo właśnie przeszedł nad nami deszcz.
Widok robi ogromne wrażenie. Będąc w Budapeszcie nie sposób pominąć tego miejsca.
Poniżej już okolice Parlamentu i spacer uliczkami.
I charakterystyczne żółte tramwaje. W Budapeszcie również taksówki są wszystkie jednolicie żółte, co akurat bardzo mi się podoba i czego mi brakuje w Polsce. Oczywiście kolor nie ma znaczenia, ale fakt, że przez jeden kolor są one łatwe do identyfikacji.
Mnóstwo, mnóstwo restauracji i kawiarenek w pasie pieszym. Uwielbiam to przesiadywanie z widokiem na ulicę i po prostu obserwowanie codziennego życia miasta.
Było też oczywiście kulinarnie. I tak był m.in tradycyjny gulasz, podobno pyszny :)
Bajgle z serem tak słonym, że po kawałku dałam sobie spokój.
Moje miejsce to za to była widoczna poniżej Szittya pita czyli nic innego jak swego rodzaju zapiekanki. Mój hit to ta z twarogiem. Były też papryczki, grzybki, pieczone ziemniaki, kiełbasy, warzywa.
No i oczywiście coś na słodko czyli węgierski kołacz. Omnommmm, jakie to było dobre.
A po jedzeniu spacer na i po Wyspie Św. Małgorzaty. Pierwsze zdjęcie poniżej to jeszcze widok na wyspę z jednego z mostów, poniżej już po zejściu na nią - na wyspę można wejść właśnie z mostu, a zejść z niej na drugim jej końcu na kolejnym moście.
Wyspa Św. Małgorzaty została utworzona sztucznie z trzech, leżących blisko siebie mniejszych wysp. Obecnie ma 2,5 km długości, zajmuje 95,6 ha powierzchni, a w najszerszym miejscu jej szerokość wynosi 500 m. Na wyspie znajdują się hotele, obiekty sportowe (boiska, korty tenisowe, baseny), kluby, restauracje, liczne tereny zielone ze ścieżkami rowerowymi, joggingowymi, przestronnymi trawnikami idealnymi na piknik, wypoczynek oraz średniowieczne ruiny natury sakralnej. To tak naprawdę miejsce, w którym można spędzić dobre pół dnia jak i nie więcej. Mnóstwo mieszkańców Budapesztu uprawia tam jogging bo na całej wyspie wytyczona jest ścieżka do biegania wraz ze specjalnie przygotowaną nawierzchnią.
Jest i mini zoo.
Jest gdzie odpocząć, ale i jest co zwiedzać.
Schodzimy z wyspy i wracamy na ulice Budapesztu - miasta instalacji ulicznych, fontann i pomników. Instalacja czy człowiek? :)
Mój faworyt :) Na zdjęciu dobrze nie widać, ale dłonią trzyma ucho od garnuszka na pieniądze :)
Poniżej po lewej stronie dowód na to jak kreatywnie można zaprojektować oświetlenie uliczne. A w prawym dolnym rogu ławka miejska.
Różnego rodzaju pomniki widoczne są w Budapeszcie co krok.
Jest też akcent związany z Polską i mnóstwo fontann.
Będę ten wyjazd wspominać z ogromną radością, a Budapeszt jako taki, jako ogromne, pozytywne zaskoczenie. Przede mną jeszcze sporo miejsc do poznania, ale mam nadzieję, że i na Węgry uda mi się jeszcze wrócić. Tymczasem przede mną sierpniowa wyprawa na Maltę. Już zaczęłam przygotowania i wyszukuję sobie w sieci informacje nt. tej wyspy :)
Kasia