MAC - Prep + Prime Transparent Finishing Powder to puder do utrwalania makijażu, który zapewnia niewidoczne, jedwabiste
wykończenie makijażu. Redukuje błyszczenie i optycznie zmniejsza
widoczność porów, zmarszczek oraz niedoskonałości. Dostępny w
uniwersalnym, transparentnym kolorze, który pasuje do każdego odcienia
cery.
Początkowo było to klasyczne chciejstwo bo teoretycznie już nic specjalnego nie potrzebowałam. Zaczęło się niewinnie, od posta Iwetto -> o tutaj. Najbardziej zaintrygowały mnie dwa określenia, "utrwalenie" i "pozbawienie błyszczącego wykończenia". Co prawda mam swoje meteorki, które idealnie sprawdzają mi się jako wykończeniówka, ale tutaj padło dodatkowo hasło zmatowienia. Nie ma siły, musiałam spróbować, zwłaszcza, że w komentarzach czytałam kolejne zadowolone głosy.
Mam cerę normalną, nie dzieje się na niej nic specjalnego. Od czasu do czasu jakiś zaskórniaczek, ale są to na prawdę rzadkie przypadki. Jedno co zauważyłam jak zrobiło się ciepło to błyszczenie w strefie T, ale po dwóch konkretnych podkładach. Właśnie dlatego musiałam odstawić Guerlain Parure i Chanel Lif Lumiere. Ten drugi akurat tak rozświetlał, że powodował błyszczenie całej twarzy. I tak jak ceniłam je za ich lekkość, tak stały się niemożliwe do używania, a ja przerzuciłam się tylko na Estee Lauder Double Wear light bo on jeden przez cały dzień trzyma mi cerę w idealnym stanie.
Puder otrzymujemy w plastikowym słoiczku, no właśnie plastikowym. Może i jest przez to poręczniejszy w transporcie, ale ja to jednak wolałabym jakieś bardziej porządne, masywne opakowanie. Tak trochę tanio mi się kojarzy przez to opakowanie mimo, że kosztuje nas 100 zł.
Puder ma postać białego proszku. Często czytałam, że jest pozbawiony zapachu,
ale mój nos wyczuwa jakąś chemiczną nutę, natomiast zupełnie mi ona nie
przeszkadza. Aplikacja jak widać na zdjęciu w formie sitka, najbardziej przeze mnie nie lubiana... Nie ma siły żebym potrząsając tym nie wysypała przy okazji trochę na boki.
No ale pogadałam sobie, że nie podoba mi się plastikowe opakowanie, że wysypuje mi się przy użytkowaniu, ale... i tak go już uwielbiam! Zniosę te niedogodności za to jak pracuje z moją cera.
I chyba najprościej będzie jak sobie wszystko po prostu wypunktuję.
1. - matuje. Przetestowany na EL DW light, później na Guerlain Parure i ekstremalnie na Chanel Lift Lumiere gdzie praktycznie spisałam go na straty i pogodziłam się, że będzie musiał pójść w świat. Przy EL DW light, który sam w sobie nie powoduje błyszczenia zachowanie Prep +Prime było normalne, bardzo dobrze wykończył makijaż, bez połysku. Przy Guerlain Parure idealnie zmatowił na cały dzień strefę T, zaś przy Chanel Lift Lumiere pięknie ujarzmił nadmierne błyszczenia całej cery, która w tym przypadku wcześniej wyglądała po prostu jak przetłuszczona.
2. - nie wysusza. Nie zauważyłam żadnego problemu z wysuszeniem, nawet przy stosowaniu i tak już matowego EL DW light.
3. - nie bieli i nie zmienia koloru podkładu, idealnie stapia się z cerą. Nie ma problemu z doborem koloru gdyż występuje w wersji transparentnej. Przy meteorach przy pierwszym podejściu dobrałam sobie zbyt jasny odcień, który finalnie nie wyglądał dobrze przy mojej ciemniejszej karnacji. Tutaj po aplikacji kolor jest niewidoczny, zostaje tylko efekt czyli tak jak być powinno.
4. - utrwala makijaż. Nie wykonuję w ciągu dnia żadnych poprawek. Stąd jestem w stanie zaakceptować, z bólem, ale jednak to sitko. Nie będzie ze mną podróżował.
5. - daje bardzo naturalne wykończenie makijażu, ten mój słynny efekt "wow" i kropki nad "i".
6. - wydajność. No tutaj się na razie nie wypowiem bo za krótko jesteśmy razem, ale biorąc pod uwagę jak niewielkie ilości zużywa się przy jednokrotnej aplikacji możemy mówić o miesiącach użytkowania.
Mimo, że to dwa zupełnie różne produkty, cały czas zestawiam go z meteorami, a to dlatego, że oba są dla mnie wykończeniem makijażu. Guerlain gdy mogę sobie na to pozwolić i mam ochotę na lekkie rozświetlenie, Mac Prep + Prime gdy zależy mi na zmatowieniu. Oba spisują się w swych rolach znakomicie. Mac będę pewnie teraz częściej wykorzystywać ze względu na pogodę bo przy wyższych temperaturach jest dla mnie bardziej bezpieczny. Ale oba są moimi nr 1 w zakresie wykańczania makijażu. Dają ten niewidoczny widoczny efekt :) No wiadomo o co chodzi :) I myślę, że na ten moment dam sobie spokój z próbowaniem czegokolwiek innego. Czy ja to głośno powiedziałam? ;)
Zastanawiałam się nad sensem pokazywania zdjęcia poglądowego skoro produkt jest z założenia niewidoczny, ale na wszelki wypadek niech będzie ;) Dla porządku, Mac Prep + Prime Transparent Finishing Powder na podkładzie Chanel Lift Lumiere.
Satynowy mat z naturalnym efektem Photoshopa. Zdjęcie powyżej bez jakiejkolwiek obróbki graficznej.
Kasia