Chanel Illusions D'Ombre Mirage czyli numerek 95. Kupiony na fali zachwytu, zaraz po 82 Emerveille. Wybór nie był oczywisty bo w linii jest wiele kolorów, które bardzo chciałabym mieć, tym razem jednak po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, po wzięciu pod uwagę względów praktycznych i uwzględnieniu jakich kolorów używam najczęściej i tego jakie mam obecnie na stanie, padło właśnie na niego. Wybór po stokroć słuszny.
Nie będę się rozpisywać nad jego wartościami użytkowymi bo w mojej ocenie są identyczne jak przy Emerveille, o którym pisałam tutaj -> klik, czyli jest idealnie. Używam ich bez bazy, przy obecnych upałach i trwają ze mną w niezmienionym stanie od rana do wieczora. Moje ukochane cienie i myślę, że długo, długo nic ich nie zdetronizuje, a i nie mam ochoty próbować nic nowego.
Mirage czyli dwa odcienie brązu - w zależności od światła. W nasłonecznieniu piękny, pogodny, skrzący brąz, łamany złotem. W cieniu głęboki i poważny.
A tak już w użyciu. Ja tam jestem zadowolona. Uwielbiam, nie oddam ;) A że jesteśmy w okresie wyprzedaży to zdążyłam dokoptować mu już współtowarzyszy, podobno im więcej tym weselej ;) ale o nich już przy następnej okazji.
Kasia