2014/08/26

CHANEL - POWDER BLUSH 88 VIVACITE

chanel_powder_blush_88_vivacite_pieknie_jest_zyc

Taaa, te wyprzedaże... Róż Chanel chodził za mną od dawna. No niby róże miałam, Mac-owe i Estee Lauder, i z których byłam bardzo zadowolona, ale jakoś tak miałam chęć spróbować w końcu i tego osławionego Chanel-a. Zwłaszcza, że powszechnie wiadomo, mam słabość do tej marki. No a jak już trafiłam na niego podczas wyprzedaży w Douglasie... Przecież to oszczędzanie przez kupowanie :) No bo wiecie, tak czy siak, prędzej czy później bym go kupiła, no a skoro można taniej to tylko oszczędzę. No to kupiłam, i nawet nie jeden...


chanel_powder_blush_88_vivacite_pieknie_jest_zyc

Ale dziś tylko jeden z nich. 88 Vivacite czyli piękny subtelny róż. Taki prawdziwy pink, pink. Mój ideał. Nic mi się nie sypie, rozprowadza się bajecznie prosto, a na policzkach trwa w stanie niezmienionym calutki dzień. Jest super.

chanel_powder_blush_88_vivacite_pieknie_jest_zyc

Opakowanie, klasyczna, elegancka kasetka, z lusterkiem i pędzelkiem. Co prawda wolę swój własny, dłuższy przede wszystkim bo łatwiej mi się takimi operuje, ale w sytuacjach kryzysowych ten też da sobie radę.

chanel_powder_blush_88_vivacite_pieknie_jest_zyc

Kolor stopniuje się idealnie, jak kto lubi. Subtelny pink albo intensywny róż ;) Poza tym to chyba produkt z tych, które nigdy się nie kończą. Mimo intensywnej eksploatacji nie widać na nim żadnego zużycia. I choćbym nie wiem jak się starała to nie widzę w nim żadnych wad. No może w sumie jedną, jest tak fajny, że chce się więcej i więcej. Tylko kiedy później to wszystko zużyć? :)

chanel_powder_blush_88_vivacite_pieknie_jest_zyc

Jak macie jakiś swoich ulubieńców, to zarzućcie numerkiem, chętnie przyjrzę się bliżej :) a może akurat coś zaskoczy ;)

Kasia