Wycieczka na Gozo i Comino to jeden z najlepszych punktów naszej wyprawy na Maltę, i pokuszę się o stwierdzenie, że będąc już na wyspie nie można ich sobie odpuścić. Bo to jedne z tych widoków, które zapierają dech w piersiach, i które pamięta się na długo.
Na wyspy można dostać się w uproszczeniu na dwa sposoby, albo na własną ręką, albo ze zorganizowanym przewoźnikiem. Tak poglądowo poniżej mapka. My stacjonowaliśmy w Sliemie, można więc było wziąć autobus, dojechać na północno zachodni skraj wyspy do Cirkewwy i stamtąd przeprawić się promem na Gozo, do portu Mgarr. A stamtąd z kolei po zwiedzeniu wyspy, skorzystać z wielu dostępnych w porcie taksówek wodnych i przepłynąć na Comino. Jest to na pewno rozwiązanie tańsze i pozwalające na samodzielne dysponowanie własnym czasem, tj. wszędzie możemy zostać tyle ile mamy ochotę, no w graniach rozkładu jazdy naszych środków komunikacji.
My wybraliśmy niestety rozwiązanie drugie, niestety bo niespecjalnie przepadam za takimi zorganizowanymi wyjazdami z racji na konieczność zwiedzania z zegarkiem w ręku. W tym przypadku jednak było to o tyle lepsze rozwiązanie, że ograniczał nas czas, który mieliśmy na poznanie całej Malty, tak było zwyczajnie prościej.
W porcie w Sliemie co krok możemy natknąć się na agentów sprzedających rejsy, koszt od osoby to 35 euro. Rejs obejmuje zwiedzanie Gozo (podstawiony bus) , a następnie przeprawę na Comino, na Blue Lagoon z krystalicznie czystą wodą. W drodze powrotnej wpływa się jeszcze na chwilę na zwiedzanie jaskiń.
Sam rejs był dla mnie niewątpliwą atrakcją i dał możliwość obserwacji wyspy z wody, przez cały czas siedzieliśmy sobie na przodzie łodzi więc widoki zachwycały. A i atrakcje w postaci co chwila zalewającej nas wody były niczego sobie ;) Oczywiście dreszczyk emocji był, jak spojrzycie na moją dłoń na zdjęciu poniżej to zobaczycie jak kurczowo trzymałam się barierki ;) oczyma wyobraźni już widziałam jak łódź się przewraca... Taka tam sobie fobia ;)
I już wpływamy do portu na wyspie Gozo. Podróż trwała około godziny i dwudziestu minut, a po dobiciu do brzegu czekał na nas bus, który za chwilę miał nas obwieźć po wyspie.
Gozo jest niewielką wyspą, ma zaledwie 67 km², a w najszerszym miejscu 7,25 km długości, jest przy tym maksymalnie urocza. Tak, myślę, że słowo "urocza" to bardzo dobre określenie.
No i te słynne wąskie, południowe uliczki, w których aż chce się zgubić.
Ale naj naj punktem wizyty na Gozo było dla mnie Lazurowe Okno (Azure Window) w miejscowości Dwejra. To jeden z tych widoków gdzie chce się po prostu stać i chłonąć to co przed oczyma. Za wiki - > to formacja skalna, naturalny korytarz u wybrzeży wyspy, przez który przepływa woda
morska. Szczególną popularnością cieszy się zimą, kiedy o przybrzeżne skały rozbijają się wysokie fale morskie.
Ale my już wracamy do portu w Gozo aby przepłynąć na Comino - to z kolei wyspa o powierzchni raptem 3,496 km², a zamieszkuje ją, z tego co wyczytałam, jedna rodzina.
Atrakcją turystyczną
jest Błękitna Laguna, pas przezroczystej, turkusowej wody, który ciągnie
się od Comino do sąsiedniej, niezamieszkanej wysepki Cominotto.
W szczycie sezonu jest nas tu wielu, bardzo wielu :) ale ma to swój urok. Może i gwarnie, może i tłoczno, ale jak widzę tylu uśmiechniętych ludzi, jak słyszę muzykę, a w okół jest tak pięknie to, aż samej chce mi się śpiewać i tańczyć :) Ale oczywiście można przejść się kawałek dalej i znaleźć swój "kawałek podłogi". Także dla każdego coś miłego :)
A w drodze powrotnej wpływamy jeszcze do skalnych jaskiń, te kolory...
I już po powrocie na Maltę.
Tak jak napisałam ostatnio. Postaram się wrócić jeszcze na Maltę, tym razem już pod koniec, albo wręcz po sezonie, tak żeby temperatury były już trochę niższe. Bo tak jak kocham słońce, lato i upały, tak jednak ciężko się wtedy zwiedza i zbyt wiele przystanków człowiek robi, a czas ucieka ;)
Tymczasem już na początku września ruszam na kolejny weekend, tym razem będzie chłodniej, bo do Norwegii.
Kasia