2014/10/09

LUBIĘ PIĄTKI - PRAWDY Z ŻYCIA ZAWODOWEGO


Jako, że lubię piątki, jakkolwiek by tego nie interpretować ;) a dziś czwartek więc bez większej logiki, dzisiaj post z cyklu "lubię piątki." :) I tak lekko, z przymrużeniem oka o zawodowych doświadczeniach słów kilka. Pracuję od jakiś 10 lat, plus jeszcze prace dorywcze w czasie studiów. A że należę do osób, którym jeżeli coś nie odpowiada to po prostu to zmieniają, tak przez te lata pracodawców trochę mi się nazbierało. Oczywiście nie żebym winy upatrywała w sobie ;) po prostu jeżeli praca przestaje mi sprawiać satysfakcję i dawać jakąś radość to ją zmieniam. I wierzcie mi, że mimo tych wszystkich opinii, że pracy nie ma, to jakoś dla mnie zawsze się znajduje ;) Pewnie jest mi też o tyle łatwiej, że to co u siebie bardzo lubię, ja się zupełnie nie stresuję na rozmowach. Przez tyle już przeszłam, że traktuję je po partnersku, tam po drugiej stronie też są ludzie i należy po prostu być, jedno merytorycznym, drugie sympatycznym.

I tak sobie w ramach "lubię piątki" przygotowałam piątkę jakże powtarzalnych zdarzeń. Oczywiście jak już wspomniano, z przymrużeniem oka ;) Oczywiście miło będzie jak dorzucicie swoje spostrzeżenia, im bardziej zabawne tym lepiej :) 

JEDEN 

1. Ilość pracy rośnie odwrotnie proporcjonalnie do dni, które pozostały do urlopu. To samo tyczy się piątków, tzn. ilość pracy rośnie odwrotnie proporcjonalnie do godzin, które pozostały do końca dnia roboczego. Pojęcia nie mam dlaczego tak się dzieje, ale faktycznie jak już człowiek jest jedną nogą za drzwiami, a w myślach już na tej gorącej wyspie, na którą jutro leci, to nagle znajduje się milion pięćset ważnych spraw, którymi trzeba się zająć natychmiast. I im bliżej zamknięcia za sobą drzwi, tym spraw więcej.

DWA

2. O ironio zaś, po urlopie okazuje się, że firma bez nas wcale nie przestała funkcjonować. A sprawy postawione na ostrzu noża, jeżeli z jakiś powodów musiały poczekać, to poczekały. Kojarzycie tą sytuację kiedy wracacie po urlopie, w międzyczasie tyle miało się zadziać, a okazuje się, że w sumie wracacie do punktu wyjścia? A to wdrożenie, które miało być ostatecznie tydzień temu, zostało przesunięte o dwa tygodnie... Chociaż podobno za nic w świecie nie było takiej możliwości.

TRZY
3. Nie ma rzeczy niemożliwych. Jeżeli do tej pory pracę wykonywał 10-osobowy zespół, który musiał zostawać w nadgodzinach aby zdążyć z terminami i nagle liczba etatów zostanie zredukowana do 8, to finalnie okaże się, że i tak wykonają oni swoją pracę chociaż wydawało się to niemożliwe. To samo tyczy się planów sprzedażowych. Wydawałoby się niemożliwy do zrealizowania plan na 2013 w wysokości 7 000 000,00 zostanie zrealizowany. Mało tego podniesiony w 2014 do 8 500 000,00 również, i to przy tym samym budżecie i tych samych zasobach osobowych.

CZTERY

4. Jest jeszcze kwestia tzw. rozwiązań tymczasowych. Nie macie wrażenia, że one funkcjonują najdłużej? Wdrażane na szybko na tzw. gumkę i sznurek często potrafią zostać tymi docelowymi. System postawiony tymczasowo, do czasu wdrożenia nowego, super wypasionego, z czasem okazuje się tym podstawowego wykorzystania.

PIĘĆ

5. Inna sprawa; najwięcej informacji można pozyskać na korytarzu i w kuchni, tam też załatwia się najwięcej spraw. Paradoksalnie nie na wielogodzinnych spotkaniach, ale właśnie tam. Chociaż spotkania mają tę przewagę, że są na nich cateringowe kanapki albo chociaż ciasteczka, te praktycznie w większości przypadków. Mniammm :))) Tylko, że tam często mimo wielu godzin dyskusji, ustalone zostaje nieproporcjonalnie mniej niż gdy z osobą decyzyjną porozmawiamy sobie w kuchni na kawie.


I wbrew temu wszystkiemu co mówią "na mieście", ja tam lubię korporacje tzn. korpo, jak to teraz się mówi. Ale to chyba kwestia podejścia, uważam, że trzeba mieć sporo zdrowego dystansu, a wtedy można sporo skorzystać na takiej współpracy, zarówno jeśli chodzi o doświadczenie, jak i finanse. Bo jednak z mojego doświadczenia, im większa firma, tym lepsze możliwości zarobkowania. Inna sprawa, że moim celem jest aby docelowo przejść zupełnie na własną działalność gospodarczą, ale to już temat na inną dyskusję ;) Pierwsze kroki już poczynione bo działalność jako taką mam, ale na ten moment to ona pozwala dorobić, a nie zarobić, ale to się za jakiś czas zmieni :)

Jakie macie smaczki z Waszego życia zawodowego? Są jakieś prawdy, które sprawdzają się zawsze i wszędzie?


Kasia


P.S. Mgiełka Bathina, którą zaproponowałam Wam TUTAJ, wędruje do Magdaleny B. Magda, podeślij proszę adres na mail piekniejestzyc@gmail.com. A podziękowania należą się tym razem Miśce, to ona wybrała Twój los i przeturlała go po całym mieszkaniu :)