Nie ma co dyskutować, mamy jesień i nic już tego nie zmieni. Pora zacząć z niej korzystać i wycisnąć na tyle, na ile się da, zanim przyjdzie zima. Oczywiście plusy na zimę też znajdziemy jak już przyjdzie pora ;), ale na razie jesień jest ta lepsza, bo jest. Więc cieszmy się tym co jest :)
Dzisiaj, chwilę wcześniej wróciłam z Holandii, spędziłam tam niecałe trzy dni, od piątku, do dziś właśnie. Ale zanim zacznę zachwycać się zachodem (i obrobię się ze zdjęciami) to pokażę Wam coś bliższego mi na co dzień, tzn. bardziej dostępnego. Zeszły weekend i Półwysep helski - dla mnie jedno z piękniejszych miejsc w Polsce.
Hmmm, pogoda. No cóż, pogoda zawsze jest. Lepsza lub gorsza, ale jest ;) Zapowiadało się tak sobie, ale co się z tego później porobiło to zobaczycie niżej. Jak to mówią "nigdy nie mów nigdy", znów się sprawdziło.
Może niektórzy z Was kojarzą jak przy okazji jednego z poprzednich postów, jako atut jesieni wymieniłam brak korków na Półwysep. Cała prawda. Jak mieliście okazję stać w korku przy zjeździe z obwodnicy, później w Gdyni, Rumi, Redzie i tak dalej, i tak dalej, to wiecie jak można się cieszyć pokonując tą trasę zatrzymując się co najwyżej na światłach. Albo z własnej woli, jak poniżej.
Pierwszy postój kiedy zaczyna się trasa wzdłuż wody, uwielbiam!
I kultowe miejsce dla miłośników sportów wodnych - Chałupy. Ze wstydem przyznaję, że mimo tylu lat mieszkania w otoczeniu wody na desce nigdy nie stanęłam. Ale uwielbiam obserwować pływających. I być może jeszcze do nich dołączę ;)
No i zrobiło się błękitnie. Kto by się spodziewał :)
Jak widać nie tylko ja biegałam po brzegu z aparatem :) Z tym panem ze zdjęcia mijaliśmy się jeszcze nie raz na pomoście.
Uwielbiam!
Warunki w Chałupach są idealne dla takich tchórzy w stosunku do wody jak ja (taka fobia ;) ). To znaczy jest długo, długo, długo, płytko, płytko, płytko. I cały czas widać dno :)
A teraz w międzyczasie zdążyliśmy wskoczyć do auta i przemieścić się do Juraty. Mieszkanko z widokiem poproszę :)
Jeżeli ktoś z Was ma ochotę na spokojny urlop, na jesień, Półwysep jest idealny! Jest tak cicho i spokojnie, a jednocześnie tak energetyzująco. A jak niesamowicie pachnie las! Trzeba wziąć tylko poprawkę na to, że to "spokojnie", oznacza bardzo, bardzo spokojnie. Nie działają już lokale gastronomiczne czy rozrywkowe, które przeżywały oblężenie w sezonie, a spacerując, przez długi, długi czas możemy nie spotkać żywej duszy.
Cały czas jesteśmy w Jastarni, a za chwilę będzie jedna z najładniejszych polskich plaż jakie znam. I mogę mówić, że jestem nad morzem. Wszak to już otwarte morze, a nie zatoka jak w Gdańsku ;)
Ten widok na wejściu zachwyca od lat, nic się nie zmieniło :)
Piękna! Długa, szeroka, z jasnym prawie białym, ubitym piaskiem.
I w tym wszystkim ja, pisząca te słowa :)
Szybki przerzut - Hel - i jesteśmy na samym krańcu Polski, a dokładnie, jak już z Violą na FB ustaliłyśmy, na jej początku :) Viola :*
Miejsce dla mnie magiczne, z takim poczuciem "jestem królem życia". Uwielbiam. Coś jak kultowa scena z Titanica :)
Patrzymy w prawo.
I w lewo.
I znów w prawo.
I znów w lewo, w kierunku zachodnim.
No dobra, idziemy w prawo.
Taka to Polska, taka to jesień. Udanego tygodnia życzę :)
Kasia