Zakładam, że część z Was szykuje się właśnie na sylwestrowe wyjście, część przygotowuje imprezę w domu, ale zakładam też, że jest grupa, która specjalnych planów nie ma, więc ma czas poczytać sobie co nieco. Dwie pierwsze grupy przeczytają sobie w terminie późniejszym ;)
Skoro koniec roku skłania do podsumowań, to przekornie krótkie podsumowanie kalendarza adwentowego Douglas. Warto było? Cóż tam w środku było?
A były m.in. Top coat marki Douglas oraz dwie sztuki lakierów marki tejże samej. Ci którzy mnie trochę poznali pewnie domyślają się, że moim faworytem jest czerwień :) Zawsze i wszędzie.
1. Douglas ABSOLUTE Nagellack Never
Topless (Top Coat) (11ml)
2. Douglas ABSOLUTE Nagellack ANNA 02 (Rot) (11ml)
3. Douglas ABSOLUTE Nagellack Sophie 08 (Rosé) (11 ml)
4. Douglas - tusz do rzęs (3,5ml)
5. Douglas - błyszczyk Absolut Lip Gloss (8 ml)
6. oraz zapach Jette edp (15ml)
Najbardziej pewnie przyda się błyszczyk. Produkty do ust uwielbiam więc każda sztuka mile widziana. Zwłaszcza, że kolor uniwersalny.
Produkty do rąk.
7. NHF (nails, hands, feet) - hand lotion (30 ml)
8. NHF (nails, hands, feet) - moisturizing
handblam (30ml)
Coś dla mężczyzn
9. czyli żel Artemis - Men Hair & Body Wash (30ml)
Oraz
10. Douglas żel pod prysznic - Seathalasso Shower Gel (30ml)
11. Douglas żel pod prysznic - Soehne Shower Gel Vit Shea (100 ml)
12. Toni Gard żel pod prysznic - My Honey Showergel (30ml)
Balsamów sztuki dwie:
12. Douglas Body Lotion (30ml)
13. XSmall Velvet Body Lotion (75 ml)
A także coś do twarzy:
14. Douglas - Naturals Face Cream Day (10 ml)
15. Douglas - Beauty System - Efoliating Cream (15 ml)
16. Venus - Aqua 24 Face Cream (15 ml)
17. mleczko Venus Cleansing Milk (50 ml)
18. szampon Douglas HAIR Shampoo Protein Repair (30ml)
19. serum Douglas Beauty System - Multi-Talented Serum (15 ml)
20. Toni Gard Mint Woman Refreshing Towel (1 szt)
21. NHF (nails, hands, feet) - pilniczek
22. Douglas XSmall Cosy Cleansing Wipes (O-Ware) (10 szt)
23. oraz jedna sztuka zmywacza XSmall Nail Polish Remover Tissues
Czy warto? Powiem Wam tak. Pewnie sama nie kupiłabym żadnego z tych produktów więc poużywam sobie i może akurat przy którymś między nami coś zaskoczy ;) Największą frajdę miałam jednak z samej idei, z którą związany jest kalendarz czyli z oczekiwaniem. Niby niewiele, ale miałam radochę z otwierania kolejnych okienek. Nawet otwarcie ostatnich ośmiu, które zrobiłam dopiero po powrocie z urlopu nie miało tego dreszczyku co otwieranie sobie pojedyńczo.
Nie jest to może produkt niezbędny. Nie zawierał moich ukochanych Dior-ków czy Chanel-ków ;), ale jeżeli ktoś może sobie pozwolić na zakup to na pewno fajny z niego gadżet. A i może zaprocentuje to w przyszłości jak któryś z produktów, których być może inaczej bym nie poznała, okaże się tym wow.
A tymczasem Happy New Year! :)
Kasia