Rach, ciach i przyszła pora rozliczyć miesiąc grudzień. A ten był na bogato, że tak powiem ;) ale to wszystko przez to, że Mikołajki, że Święta, no i moje urodziny były. A to przecież do czegoś zobowiązuje ;) Obłowiłam się więc z lekka ;)
Przybyło lakierów, oj przybyło. I tak idąc od lewej. Trzy sztuki marki Douglas to niespodzianka z kalendarza adwentowego, o którym pisałam TUTAJ. Dwa nowe Essiaki to zaś efekt szczęśliwego zrządzenia losu i wygranej w rozdaniu u Lacquer-maniacs. A że los w grudniu mi sprzyjał, wszak ja dziecko urodzone w grudniu :), to w międzyczasie zaliczyłam jeszcze wygraną u naszej Szpinakożercy. Nie, nie, to jeszcze nie wszystko jeśli chodzi o szczęście i farty. Bo z kolei lakier Mac to gratis, który otrzymałam do zakupu u Agaty. Czekam co przyniesie styczeń ;)
O tym jak bardzo podpasował mi jeden z peelingów marki Geomar pisałam TUTAJ. Skoro więc nadarzyła się okazja, że Douglas miał akurat promocję na produkty marki to nie omieszkałam skorzystać. Poczeka i na pewno się nie zmarnuje.
To zaś było moje małe marzenie. No i spełniło się przy okazji urodzin. Zapach na specjalne okazje, wtedy kiedy chcę się poczuć bardzo wyjątkowa.
Jeśli chodzi o produkty do oczu to też nie ma nudy.Cienie Estee Lauder ze świątecznego zestawu i kolejna część wygranej u wspomnianej już Szpinakożercy. Cacuszka, że tak powiem :)
Kalendarz adwentowy już wspominałam. Jette to zawartość jednego z okienek. Szału nie robi, ale się nie zmarnuje ;)
Produkty do ust
to ostatnio moja ulubiona kategoria. Po nich najszybciej widzę zużycie więc
uważam, że mogę je sobie uzupełniać bez wyrzutów. Poza tym zwyczajnie je lubię
i lubię też jak można się domyśleć, podkreślone usta. Dior 558 Lili, Chanel
Coromandel (to od Mikołaja :) ), Dior Rose Hollywood, Estee Lauder Sugar Honey
oraz błyszczyk Douglas z kalendarza adwentowego. W styczniu dokupiłam już
kolejne, wyprzedaże zobowiązują i nie będę za to przepraszać ;)
Estee Lauder
Double Wear Light to jeden z najlepiej służących mi podkładów. Bieżący się
skończył, na lotnisku była promocja, wzięłam. Poza tym jak to było? Jedno
lotnisko, jeden zakup duty free ;)
Na tuszach do
rzęs jakoś specjalnie mi nie zależało. Dopiero zaczęłam nowy, mam jeszcze
zapas, ale Estee Lauder był elementem zestawu świątecznego marki, który kupiłam
dla innych produktów, a tusz Douglas to wspominany już nie raz kalendarz
adwentowy Douglas.
Wszystkie te
produkty do kąpieli to jeszcze produkty z podarunków świątecznych oraz kolejne
okienka kalendarza adwentowego. Część z nich już poszła w niepamięć więc
spotkamy się przy okazji najbliższego denka.
Ponownie kalendarz Douglasa, który wyposażył mnie w miniaturki na długi, długi czas. A dodatkowo Orientana jako element paczuchy od Szpinakożery. Bardzo jestem tego balsamu ciekawa bo nigdy nie miałam do czynienia z produktem tego typu, w takiej właśnie formie.
To będzie mój pierwszy raz z marką Alverde. Tym bardziej ci Sylwia dziękuję :) Bo Alverde to niespodzianka od Lacquer-maniacs.
Tak, tak, cały czas kalendarz Douglas.
Dwa produkty
Estee Lauder, dla których kupiłam zestaw świąteczny. Z cieniami, pomadką,
miniaturką tuszu i kosmetyczką wyniósł mnie około 106 zł więc uważam, że to
bardzo dobra okazja. Advanced Night Repair już w użyciu i już mogę napisać, że
wydajność to on ma niesamowitą. Naprawdę tak niewielka ilość wystarcza na jedno
użycie, że czuję, że będziemy ze sobą bardzo długo.
Moje pierwsze
kredki marki Mac. Genialnie proste w obsłudze. Za jednym pociągnięciem dają
niesamowicie wyrazisty efekt. Wróżę nam satysfakcjonującą znajomość, chociaż
powiem Wam po cichu, że kredki Chanel trzymają się jednak dłużej. Nie ma wielkiej
różnicy bo mówimy o wieczornym demakijażu, ale jednak.
Puder Chanel to
chyba jedyny produkt, który kupiłam na wyprzedaży w Sephorze. Był już wcześniej
w planach więc cieszę się, że udało się go zdobyć ze zniżką. Jakoś znudził mi
się ostatnio efekt meteorów Guerlain i ten kierunek bardziej mi odpowiada.
Dużo czy mało,
rzecz względna. Najważniejsze, że wszystko ma wartość użytkową i nic się nie zmarnuje.
Kasia