2015/03/20

LUBIĘ PIĄTKI - JA, ROCZNIK '83


Kasia, Katarzyna, rocznik '83. Niech będzie, że jak wino, im starsza tym lepsza ;) A już na pewno mądrzejsza, piękniejsza, no i oczywiście bardziej skromna ;) Taaa, skromność moje drugie imię. 
Dziś będzie sentymentalnie, ale tak pozytywnie sentymentalnie, co by nikt się tu nie dołował, a co najwyżej miał powód do śmiechu. Bo na to akurat czasu nie szkoda.

Hop hop, rocznik '83 i te sąsiednie. Dużo nas tu jest?

1. Tych biegających od najmłodszych lat z kluczem na szyi. Pamiętacie? Ja swoje nosiłam na zawiązanej sznurówce, chociaż Mam twierdzi, że miałam tasiemkę, ale ja jak nic pamiętam sznurówkę. Biała była. I te klucze potrafiłam nosić na wierzchu dając do zrozumienia wszystkim w okół, że rodziców nie ma w domu. Od pierwszej klasy dreptałam samodzielnie do szkoły, gdy rodzice byli w pracy musiałam się wyprawić i zamknąć drzwi. Co prawda nie miałam do tej szkoły daleko bo na drugą stronę ulicy, ale jednak. Zuch dziewczyna. Od najmłodszych lat samodzielna i odpowiedzialna :) Tak już mi zostało ;)


2. Rocznik '83, tak zwany wyż demograficzny. Co prawda z tego co również dowiedziałam się od Mamy z miejscem w przedszkolu nie było wtedy problemu, w przeciwieństwie do tego co dzieje się podobno teraz, ale za to w szkole podstawowej było nas po trzydziestu paru w klasach, a samych klas było od A do K. Sporo. Pamiętam lekcje w-fu na korytarzach szkolnych czy lekcje na dwie zmiany. Fartuszek granatowy też pamiętam, i tornister taki kremowo granatowy, z klapą, zapinany na takie metalowe klamry. No i nie wiem co to gimnazjum bo ja jeszcze z tych co 8 klas podstawówki kończyli. A później było liceum i znów ten nieszczęsny wyż demograficzny i kilka osób na miejsce. I my to jeszcze maturę starą mieliśmy. A internet to ja dopiero na pierwszym roku studiów poznałam… Rany, kiedyś istniał świat bez sieci… :)


3. I pamiętam pierwszą wycieczkę szkolną do stolicy, do Warszawy. I pierwszy przejazd schodami ruchomymi, to dopiero było atrakcja! Śmiać się chce, ale pamiętam, że jeździliśmy tymi schodami po kilka razy w górę i w dół, taka atrakcja to była :)


4. Ale co tam ruchome schody; pamiętacie radiomagnetofon jamnik? I kasety? Mój miał takie świecące diody w okół. Albo jeszcze wcześniej radiomagnetofon Grundig, podobno namiętnie nagrywałam na nim, na kasetach swój śpiew. Do dziś w jakości tego śpiewu nic się nie zmieniło ;) delikatnie można go nazwać uroczym ;)
I jeszcze było Commodore i Super Mario Bros na joystickach! Zbierałam też kolorowe karteczki z notesów. Pamiętacie je? To wymienianie się nimi i zliczanie kto ma więcej :) I Vibovit, i oranżada w butelkach. O, albo lepiej napój w woreczkach. Kojarzycie te woreczki, które przebijaliśmy słomką? I gumy kulki, sprzedawane w takim pasku po 10 czy 20 sztuk :) No i guma Kaczor Donald, a jakże. Lody Babino również, takie w brązowym papierku z Murzynkiem (tzn. Afroamerykaninem) na opakowaniu. Ale ta czekolada chrupała.


5. I te pomarańcze na Święta, i Pepsi. Teraz chyba te pomarańcze smakują jednak inaczej. Ale zapach nieodłącznie kojarzy mi się ze Świętami właśnie.
Była jeszcze spódniczka lambada. Z taką wysoką gumą w pasie, biała w czarne grochy. A później była spódniczka jeansowa trapezowa, zapinana przodem na guziki. Do dziś pamiętam. I legginsy były. Chociaż te akurat wróciły ;) Wtedy nosiłam różowe w panterkę, … dziś nie noszę wcale. Nogi już nie te ;) Boszszsz, i te koszulki czarno białe z Backstreet Boys :) i Dirty Dancing oglądany po raz setny i te tańce do niego.
Ojej, a wcześniej jeszcze bajki; Krecik, Muminki, Bolek i Lolek i Miś Uszatek nawet, Rumcajs też był. I Teleranek. Pan Kleks mi się nawet teraz na bieżąco przypomniał :) I Dynastia! Kto pamięta Blake i Krystle?


Ehhh... Teraz jest inaczej. Inaczej, absolutnie nie gorzej co ważne. Bo ja lubię te czasy, w których żyję. Ale i z uśmiechem wspominam to co było. Jakie macie swoje symbole dzieciństwa?


Kasia