2015/09/22

CHANEL ILLUSION D’OMBRE - 84 EPATANT

CHANEL ILLUSION D’OMBRE - 84 EPATANT

Mam dwie słabości, do produktów do ust i do marki Chanel jako takiej. No dobra, słabości mam więcej, ale na potrzeby tego wstępu niech będzie, że dwie. Możemy je zawęzić do słabości kosmetycznych i będzie ok ;) Od jakiegoś czasu uspokoiłam się z zakupami, ale od czasu do czasu jakieś drobiazgi wpadną mi oko i w ręce. Tym razem zaczęło się od ogromnej chęci na coś zielonego na oczach.



Daleko nie trzeba szukać, mam swoich ulubieńców więc w pierwszej kolejności sprawdziłam właśnie Chanel, i nic więcej już nie miałam okazji bo kupiłam od razu… Aż dziw, że decyzja przyszła tak łatwo biorąc pod uwagę, że ostatnio dobre 40 minut siedziałam w sklepie z butami wpatrując się w dwie pary i nie mogąc zdecydować, które chcę.


CHANEL ILLUSION D’OMBRE - 84 EPATANT



CHANEL ILLUSION D’OMBRE - 84 EPATANT

Zdecydowałam się na cień 84 Epatant czyli zieleń z milionem drobinek w kolorze szarości; piękny efekt na powiece, delikatny lub intensywny w zależności od potrzeb, można go dowolnie stopniować. Drobiki nie są absolutnie tandetne, efekt jest świetnie wyważony. Niemniej uważam, że całą jego moc widać przy wieczorowym makijażu, wtedy jest moc. Uważam, że pasował mi zarówno gdy miałam włosy jaśniejsze jak i obecnie gdy zmieniłam kolor na ciemny brąz. Teraz chyba nawet jeszcze lepiej się w nim czuję. Jakoś tak bardziej wyraziście.

Jeżeli ktoś szuka nietypowej zieleni, bardzo polecam sprawdzić kolor. I nie bać się tych drobinek przede wszystkim, ale koniecznie sprawdzić na sobie, bo efektem można być naprawdę bardzo zaskoczonym. Piękny głęboki kolor, który uwielbiam przy moich brązowych oczach.


CHANEL ILLUSION D’OMBRE - 84 EPATANT



CHANEL ILLUSION D’OMBRE - 84 EPATANT



CHANEL ILLUSION D’OMBRE - 84 EPATANT

Za co ja w ogóle uwielbiam kremówki Illusion D'Ombre?

Za banalność aplikacji przede wszystkim. Nie jestem specjalistką makijażu, oporna też jestem na wszelkie nauki, nie mam specjalnie czasu by oglądać filmiki instruktażowe, a w przypadku tych cieni nie potrzeba żadnych specjalnych umiejętności. Równie prosto aplikują się po prostu palcem jak i pędzelkiem, a aplikacja zajmuje dosłownie chwilę. Poza tym nie tworzą się żadne prześwity i mimo szybkiego makijażu nie ma obaw, że efekt będzie niechlujny. No i ta mięciutka pianka pod palcami, sama przyjemność w aplikacji :)

Za paletę kolorów i ich moc. Kolory dostępne w linii są tak nietypowe i… inne. Wiem, że jeżeli szukam czegoś innego to z pewnością warto sprawdzić i przypomnieć sobie co Chanel ma do zaoferowanie w Illusion D'Ombre. Kolory są świetnie napigmentowane, a przynajmniej te z którymi ja miałam do czynienia, drobinki cudnie się mienią. Cud, miód i orzeszki :)

Za trwałość. Przy pierwszym zakupie miałam ogromne obawy czy cienie o tak miękkiej konsystencji nie będą zbierać mi się w załamaniach powiek. Tak, tak wiem, że są bazy, ale patrz dwa akapity wyżej; wiecznie o bazie zapominam, nie mam czasu, mam milion wytłumaczeń na fakt, że nie stosuję. W tym przypadku jednak baza nie jest zupełnie potrzebna. Cienie trzymają się genialnie przez calutki dzień, żadnego wybarwiania koloru, żadnych załamań.

CHANEL ILLUSION D’OMBRE - 84 EPATANT



CHANEL ILLUSION D’OMBRE - 84 EPATANT

Nie jest jednak totalnie idealnie. Na 6 sztuk, które mam 3 niestety zaczęły schnąć, i to mimo trzymania słoiczków wieczkiem do dołu. W jednym mam już piękną skorupę… Co prawda nadal da się go używać i korzystam jak mam ochotę, ale to już nie jest ta sama aplikacja, o której pisałam wyżej. Nie oszukujmy się, jest to minus bo same cienie są maksymalnie wydajne, poza tym często mamy w kosmetyczce milion innych kolorów więc nie ma siły by zużyć je od ręki. Na razie jest 50/50 i wierzę, że z pozostałymi nic dziać się nie będzie. Było nie było do najtańszych to one nie należą więc miło by było gdyby jednak było idealnie. Nie oczekuję przecież dużo.


A jak Wasze doświadczenia z Chanel Illusion D'Ombre? Pamiętam, że miałyśmy kiedyś okazję rozmawiać w komentarzach na ich temat i również pisałyście, że miałyście przypadki gdy cienie potrafiły przyschnąć, a szkoda.

Kasia