Smashbox Contour Kit czyli paleta do konturowania, produkt, który jest już z nami dobrych kilka miesięcy, w zasadzie to jak dobrze liczę za chwilę rok będzie, i który dorobił się i swoich zwolenników, jak i przeciwników.
Zestaw składający się z trzech pudrów zamkniętych w opakowaniu z lusterkiem, w zestawie z pędzelkiem i prostą, obrazkową instrukcją obsługi. A ta, jakkolwiek niezasadne niektórym by się to wydawało, jednak w przypadku niektórych kosmetyków się przydaje.
Cel jest dość oczywisty, wymodelowanie twarzy; podkreślenie kości policzkowych, wymodelowanie nosa i linii żuchwy. Produkt bardzo prosty w obsłudze, który nie wymaga specjalnych zdolności ani dodatkowych akcesoriów. Spokojnie można pozostać przy pędzelku dołączonym do zestawu.
.
W zestawie mamy trzy pudry, najjaśniejszy to oczywiście rozświetlacz, aczkolwiek mi samej mimo wszystko na początku najwięcej kłopotu sprawił ten najciemniejszy. Chwilę zajęło zanim nabrałam na tyle wprawy, że przestałam sobie robić smugi na twarzy, bo inaczej tego nazwać nie można.
I wspomniana wersja obrazkowa, nie można się pomylić co i jak. Grafika jest dołączona na stałe więc nie ma obaw, że gdzieś ją posiejemy.
Czy jest to produkt niezbędny? W mojej ocenie z pewnością nie, i nie będę ukrywać, że bardzo często zwyczajnie brakuje mi czasu na jego używanie, rano gdy każda minuta cenna, a wstaję o barbarzyńskiej godzinie 5.30, niespecjalnie mi w głowie konturowanie. Awaryjnie konturuję policzki po prostu innym bronzerem, w zamian za róż, którego wtedy nie używam.
Natomiast gdy czasu więcej, a makijaż ma być perfekcyjny to naprawdę fajne, kompaktowe rozwiązanie 3 w 1.
Kasia