Tak ja ta pizza w soboty sama się nie zamawiała, a później sama nie zjadała. Tak jak ten kawałek ciasta sam się nie zjadł, a pepsi sama nie wypiła.
Przybyło trochę. I tak jak samo z siebie nie przyszło, tak samo nie pójdzie. Jeżeli nic nie zrobię, to nic się nie zmieni. Takie proste.
Zacząć, a później wytrwać. Im dalej tym będzie łatwiej.
Pierwszego dnia był zapał, drugiego nadal był, trzeciego jeszcze był, ale już mniejszy, mięśnie bolały. Ale jak bolały to znaczy, że działa. Szkoda odpuścić skoro coś się dzieje. Dzień czwarty to chęci coraz mniej, ale myśl, że jeśli nic nie zrobię to nic się nie zmieni. Piąty, szósty, siódmy. W końcu zaczyna być widać jakieś efekty, no teraz to już tym bardziej szkoda odpuścić.
Wytrwać, bo samo się nie zrobi. Ale teraz już łatwiej, po sześciu tygodniach. Nie odpuszczę bo szkoda stracić to co zyskałam, no i reszta sama się nie zrobi. Poza tym znów zaczynać od początku? Nieee.
To tylko 30 minut dziennie. Mniej niż jeden serial. Sobota wolna. Działaj.
To tylko 30 minut dziennie. Mniej niż jeden serial. Sobota wolna. Działaj.