Około 10 000 km od Gdańska, ponad 12 godzin lotu, w naszym przypadku z przesiadką w Monachium, i oto jest. Najbardziej egzotyczna i kolorowa z dotychczasowych podróży - Meksyk.
Od razu na początku zaznaczę, że lecieliśmy z Biurem Podróży. Dlaczego? Bo to moja pierwsza tak daleka wyprawa i miałam wątpliwości czy będę w stanie sama wszystko zorganizować. Teraz wiem, że zupełnie niepotrzebnie. BP wykupiło nam bilety lotnicze, zarezerwowało hotel i zorganizowało transfer z lotniska i na lotnisko, poza tym na miejscu organizowaliśmy się zupełnie sami i sami organizowaliśmy sobie całe zwiedzanie. W samym przygotowaniu wyprawy nie było więc nic specjalnie skomplikowanego, co miałoby się w jakikolwiek sposób różnić od podróży europejskich, które każdorazowo przygotowujemy na własną rękę.
No ale to już wiem po fakcie, nic straconego oczywiście. Wiedza pozyskana i kolejna podróż będzie już pod moją własną organizacją, a marżę, którą idzie do Biura Podróży przeznaczę na wydatki na miejscu.
No ale to już wiem po fakcie, nic straconego oczywiście. Wiedza pozyskana i kolejna podróż będzie już pod moją własną organizacją, a marżę, którą idzie do Biura Podróży przeznaczę na wydatki na miejscu.
Czy polecam Meksyk? Po stokroć tak! Zwłaszcza w okresie kiedy w Polsce zima bo to cudowna odskocznia.
Widzicie te stoisk z owocami na zdjęciu powyżej? Tego rodzaju punktów było mnóstwo; owoce obierane i krojone na miejscu, pyszne, soczyste, tak egzotyczne, że niektórych nazw nawet nie znam. To jest dla mnie właśnie największa wartość z podróżowania, doświadczanie tego, czego na co dzień doświadczyć nie mam okazji.
Bogactwo kolorów niesamowite, kolorowo, gwarnie, radośnie. Wszyscy jesteśmy ludźmi, a w tak różnych okolicznościach żyjemy. Spacerując tymi wszystkimi uliczkami zastanawiałam się właśnie, że wszyscy wstajemy, idziemy do pracy, odpoczywamy, kładziemy się spać, mamy swoje plany, mniejsze i większe troski, a jednak to życie ze względu na miejsce zamieszkania może być tak różne.
Kolor, tego mi bardzo często brakuje na co dzień. Szarość blokowisk i brak słońca potrafi być bardzo przytłaczający. I żebyśmy się źle nie zrozumieli, ja absolutnie nie twierdzę, że w Polsce to tak źle, a wszędzie indziej cudownie, absolutnie. Myślę bardziej o tendencjach i dominujących warunkach związanych chociażby z ilością słonecznych dni w roku, a idąc za tym dalej, roślinnością.
Mini sombrero komuś? :)
Meksyk jest w mojej ocenie bardzo przystępny, oczywiście wypowiadam się tylko na podstawie tego niewielkiego fragmentu Jukatanu, który miałam okazję widzieć. Nie czułam żadnego zagrożenia, swobodnie poruszaliśmy się ulicami, wypożyczyliśmy auto i korzystaliśmy z dróg czy też komunikacji publicznej. Oczywiście ze zdrowym rozsądkiem, nie zapuszczaliśmy się po ciemku, w nocy, w jakieś boczne uliczki, ale myślę, że tego rodzaju sytuacji lepiej unikać wszędzie.
Ceny nie uderzają po kieszeni, warto stołować się na ulicznych stoiskach, który mnóstwo, a które jedno, że są tanie, drugie pozwalają spróbować tej prawdziwej, lokalnej kuchni. Trudno może porozumieć się po angielsku, ale w tak podstawowych czynnościach uśmiech, gestykulacja i chęci potrafią zastąpić wszystko.
Meksyk to też ciągnące się kilometrami piękne plaże. Przyjęłam metodę, że najpierw narobiłam zdjęć, a później już tylko chłonęłam. A było co. Coś pięknego.
Piękne, gwarne, tętniące muzyką i pełne komercji.
Ale i puste, zachwycające gdy słońca nie było.
Nie wiem jak daleko ciągnęła się ta plaża, zrobiłam zdjęcia jak tylko na nią weszliśmy bo zaparło dech, a później już po prostu szliśmy sobie przed siebie.
Nie spodziewałam się, że przy zachmurzonym niebie tak niesamowicie może wyciągnąć się kolor wody. Wiecie, że te chmury mnie autentycznie ucieszyły?
Meksyk to też miejsce gdzie mamy okazję podziwiać jeden z siedmiu cudów świata - Chichen Itza miasto założone przez Majów. Podróż w czasie.
Wszędzie niestety wcisnęła się komercja, ale szanuję, że każdy chce zarobić. Wyroby z racji na ich egzotykę dla mnie, ze względu na kolory, naprawdę cieszyły oko.
Moje ulubione zdjęcie. Chcę zawsze pamiętać to uczucie, które mi wtedy towarzyszyło. Takie niesamowite szczęście i radość, i taka lekkość.