To, że każdy ma swojego bzika to już ustaliliśmy :) Mój to pomadki, ograniczyłam wiele zakupów, ale akurat te dotyczące produktów do ust zostaną moim słodkim, nieracjonalnym bzikiem. Dlaczego nieracjonalnym? Bo nie ma szans abym zużyła to wszystko co mam, zwłaszcza, że na bieżąco dochodzą nowe.
Tym razem CHANEL ROUGE ALLURE - 145 RAYONNANTE
Rouge Allure to moja ulubiona seria. Uwielbiam pomadki o intensywnych, kryjących kolorach, a te z RA idealnie wpasowują się w te założenia. A już naj, naj Rouge Allure Velvet i to właśnie taką planowałam kupić, ale kolorówka w naszych sklepach była tak ograniczona, że nie zdecydowałam się na żadną i w drodze kompromisu padło na samo Rouge Allure. Równie ładnie kryjące, ale jednak minimalnie mniej trwałe niż te Velvet. Velvet za to bardziej wysusza więc zawsze coś za coś ;)
To, że jestem zafiksowana na pomadki Chanel wiadomo już od jakiegoś czasu. A czym jest to spowodowane? Pomadki Rouge Allure posiadają w palecie kolory intensywne, w pełni kryjące. Zdecydowanie nie polecam fankom pomadek transparentnych.
Bardzo, bardzo trwałe. Wytrzymują picie, a nawet jedzenie, a gdy kolor już zaczyna schodzić to równomiernie od środka więc cały czas możemy cieszyć się efektem. Bardzo lubię zwłaszcza w pracy gdy nie zawsze jest możliwość poprawić usta na bieżąco, a jednak sytuacja wymaga by nieustannie wyglądać nienagannie. Nie wylewają się poza kontur ust, zaleta nie do przecenienia gdy niezbędny jest nam wspomniany wyżej nienaganny wygląd.
W weekendy rzadko robię makijaż. Ale usta pomalowane pomadką - obowiązkowo. Jeden drobiazg, który robi mi efekt i pozwala czuć się pewnie.