Aby zmienić wygląd mieszkania nie potrzebujemy często dużych pieniędzy. W większości wystarczą podstawowe zmiany i zabawa dodatkami aby nasze mieszkanie nabrało nowego charakteru. Jak ja poradziłam sobie z całymi 28 m? Szczegóły poniżej.
Mała kawalerka na jednym z gdańskich osiedli, całe 28 m. Funkcja - mieszkanie na wynajem z przeznaczeniem dla jednej osoby, maksymalnie dwóch.
Główna zmiana, która wymagała wsparcia ekipy remontowej to zmiana koloru ścian. Jestem ogromną zwolenniczką bieli w pomieszczeniach. Nie dość, że optycznie powiększa przestrzeń to uważam, że nadaje mu świeżości. Poza tym jeżeli w przyszłości opatrzy nam się wystrój, łatwiej zmienić go po prostu kolorami dodatków.
I tak w mieszkaniu do tej pory na ścianach mieliśmy kolor waniliowy, po przemalowaniu nastała czysta biel.
Druga ważna zmiana, która znacząco zaważyła na całości, to wymiana oświetlenia. Bardzo żałuję, że nie jestem w stanie zaprezentować w całości zdjęć przed więc w tym obszarze musicie zdać się jedynie na opis. Szkoda, bo uważam, że efekt zyskałby na znaczeniu. Przed w całym mieszkaniu oświetlenie było w formie płaskich, zwyczajnych plafonów, z bardzo stłumionym światłem. Po w części kuchennej zawisły czarne lampy z dużym źródłem światła, a w części bliżej przedpokoju żarówki na pojedynczych sznurach. I nareszcie zrobiło się jasno, a oświetlenie faktycznie stało się elementem wystroju.
Zwróćcie też uwagę, że na zdjęciu przed, płytki w aneksie kuchennym są w kolorze beżu. Nie, nie zdecydowałam się na ich wymianę. Kucie płytek to już było dla mnie za dużo zachodu. Ideałem byłaby dla mnie w tym miejscu mlecznobiała szyba, którą mam w prywatnym mieszkaniu, i którą bardzo sobie chwalę. Ale to już niestety trochę więcej kosztuje. Okazało się jednak, że obecnie są już specjalne farby do malowania płytek zarówno w kuchni, jak i w łazience. I tak stosunkowo niewielkim kosztem można zupełnie zmienić wnętrze. Bardzo polecam zwłaszcza do zamkniętych kuchni czy łazienek, gdy nie możemy sobie pozwolić na skucie płytek. Teraz wystarczy je tylko przemalować. Farba oczywiście wytrzymuje kontakt z wodą i można je normalnie czyścić.
Przemalowane zostały również płytki podłogowe. Pierwotnie założenie było aby wymienić podłogę w całym mieszkaniu i na całości położyć panele. Uważam, że na niewielkiej powierzchni takie rozwiązanie gdy nie tniemy przestrzeni, sprawdza się o niebo lepiej bo zwyczajnie ją powiększa. Niestety jak to w życiu bywa, koszty zaczęły rosnąć i z czegoś było trzeba zrezygnować.
Pierwotnie też w aneksie kuchennym było sześć szafek wiszących, zdecydowałam się na zdjęcie ostatniej, tej, która pierwotnie była nad lodówką. Mam bzika na punkcie równych linii i strasznie przeszkadzało mi, że jest dłuższa niż pozostałe. Uważam, że bez niej jest o niebo lepiej.
Jednym ze stosunkowo większych wydatków była wymiana lodówki. Poprzednia niestety wyglądała już na swoje lata, a zdrapanie tych wszystkich naklejek, którymi była uraczona wydawało mi się koszmarem. Lodówka poszła w nowe ręce kogoś komu jeszcze posłuży, a na jej miejsce weszła nowa, dopasowana wysokością do wysokości blatu.
W części tzw. salonowej - bardzo zabawnie to brzmi gdy mówimy o mieszkaniu, o powierzchni 28 m :), nie było żadnej wielkiej rewolucji.
Zakupione, jak wspomniałam wyżej, zostało nowe oświetlenie, które świetnie zgrało się z meblami oraz zmieniony układ szafek. Zlikwidowałam tą dłuższą, płaską półkę. Uważam, że na wysokości, na której była podwieszona nie spełniała żadnej funkcji, aby zamontować ją niżej, nie było zaś możliwości bo zablokowałby postawienie ewentualnego telewizora.
Pojawił się też niewielki akcent roślinny, przede wszystkim ze względu na dużą, czarną donicę, która miała za zadanie stać się elementem ozdobnym.
Być może część z Was zastanawiała się jak poprzedni lokatorzy jedli posiłki, przy czym. Mnie również to zastanawia, i aby ta kwestia nie stała się problemem przyszłych najemców, między aneksem, a salonem pojawił się stół. Model niedostępny już w Ikei co uważam za wielką szkodę, gdyż jest niesamowicie praktyczny w małych pomieszczeniach. Wszystkie krzesła w całości chowają się pod blat co pozwala zaoszczędzić wiele miejsca, tak cennego w małych mieszkaniach.
Tak zwana część sypialna i przedpokój. Tutaj główną zmianę myślę, że zrobiła wspomniana już zmiana koloru ścian i oświetlenia. Cała reszta to już drobiazgi.
Nie zdecydowałam się na wymianę kanapy gdyż ta obecna spełnia jeszcze swoją funkcję, żeby jednak lepiej komponowała się z całością zakupiony został czarny koc i nowe poduchy. Dodatkowo obok stanął niewielki stolik z Ikei, konsekwentnie w kolorach brązu i czerni.
W związku z tym, że w przedpokoju nie było żadnego wieszaka, zakupiłam w Ikei widoczny niżej na zdjęciach.
Przy kanapie pojawił się też ozdobny, czarny, metalowy kosz. Pierwotnie miał być koszem na brudną bieliznę i stać w łazience, ale ostatecznie, gdy okazało się, że w łazience nie ma już na niego miejsca, stanął w pokoju. Myślę, że dobrze sprawi się chociażby aby przechowywać w nim i na nim koc i poduszkę gdy na noc zostanie rozłożona kanapa.
Łazienka nie była zła. Ewentualne zmiany to jedynie kwestia gustu. Jak zapewne zauważyliście jestem zwolenniczką bieli w pomieszczeniach więc najchętniej skułabym płytki i położyła całość w bieli właśnie, ale plany sobie, a koszty sobie ;) Finalnie skończyło się na drobnych poprawkach, które w mojej ocenie nadały temu pomieszczeniu charakteru.
Wspomniane już oświetlenie; pierwotnie na suficie był plafon, który zdecydowałam się zastąpić czarną, metalową lampą, która pozwala na jasne, mocne oświetlenie tego niewielkiego pomieszczenia. Konsekwentnie w czerni pojawił się niewielki kinkiet nad lustrem. I jak przy lustrze jesteśmy, poprzednie zostało zastąpione niewielkim prostokątnym w ponownie czarnej ramie, zakupionym jak poprzednie dodatki w Ikei.
Wymianie uległy również białe szafki. Niestety nie widać ich dobrze na zdjęciach jeszcze z ogłoszenia o sprzedaży mieszkania, jedynie niewielki fragment. Zdecydowałam się na szafki w kolorze czerni aby konsekwentnie trzymać się konwencji black & white. Nie bez znaczenia był również ich charakter, który miał spinać się z nietypową jak na łazienkę lampę sufitową.
Wydatek wyżej kosztowy to również wymiana pralki. Poprzednia niestety nie spełniała już swojej funkcji.
Przemalowanie mieszkania i wymiana oświetlenia zabrały niecałe dwa dni. Zdecydowanie więcej czasu trwało moje rozmyślanie jak ogarnąć tą powierzchnię tak aby nie ponieść dużych kosztów, a jednocześnie aby wystrój zachęcał do zamieszkania w nim.
Nie obyło się bez nerwów, bez zmian koncepcji, bez nieplanowanych wcześniej wydatków bo np. pralka miała zostać poprzednia, a ostatecznie to jej wymiana okazała się być jednym z większych kosztów.
Obecnie pozostało umycie podłóg i najważniejsze, znalezienie nowych mieszkańców :)