Moja bieżąca pielęgnacja, zapraszam na post. Część z produktów przewijała się już tutaj przy okazji innych postów, co o tyle dobrze o nich świadczy, że cały czas są w użyciu. Czyli jest dobrze.
Twarz
Lush Angels On Bare Skin to czyścik, który poznałam już prawie dwa lata temu i wtedy pisałam o nim TUTAJ. Niech najlepszą rekomendacją będzie to, że cały czas jestem mu wierna. Co prawda nie mam bieżącego dostępu do produktów marki, ale ilekroć jestem za granicą gdzie Lush ma swoje sklepy, to przywożę go sobie jako pamiątkę z podróży, a pojemność 100 ml pozwala go bez problemu zapakować do bagażu podręcznego.
AOBS to naturalny czyścik do twarzy z efektem peelingu. Nabieram kulkę wielkości dojrzałej czereśni (nie wiem skąd to skojarzenie, chyba marzą mi się już czereśnie :) ), polewam wodą, rozcieram i masuję twarz. Bardzo przyjemny zabieg, po którym skóra jest odświeżona i napięta.
CC Cream Chanel to również nie pierwszyzna na blogu ;) pojawił się niedawno TUTAJ w poście Denko. Mój ulubieniec. Cudownie lekki, subtelnie kryjący i jakkolwiek patetycznie to nie zabrzmi, uszlachetniający twarz. Cera jest świeża, naturalna, zadbana. Bardzo polecam. To już moje kolejne opakowanie i uważam, że to najlepsza rekomendacja.
CC Cream Chanel to element mojej porannej pielęgnacji.
Chanel Hydra Beauty Gel Cream stosuję zaś na noc. Jeśli krem można kochać, to ja go kocham, za zapach. Coś cudownego. Oczywiście na zapachu się nie kończy. Krem jest cudownie lekki, maksymalnie wydajny bo naprawdę niewielka ilość wystarcza aby rozpieścić nim całą twarz i przede wszystkim pozostawia efekt - skóra jest świeża i zadbana. I ja naprawdę to widzę. Widzę takie, hmmm… rozświetlenie? Myślę, że to dobre określenie.
Oczy
Origins Plantscription Anti-aging Eye Treatment - krem pod oczy. To moja nowość na zdiagnozowane ostatnio przeze mnie starzenie się mojej skóry okolic oczu ;)
Jak opisuje go producent? "Klinicznie udowodniona skuteczność jeśli chodzi o widoczne pozbycie się 4 głównych oznak starzenia się skóry wokół oczu. Nasza kuracja przeciwzmarszczkowa pod oczy zawiera silnie działający anogeissus, który w widoczny sposób pomaga usunąć kurze łapki, cienie i linie pod oczami, opadające powieki i obwisłą skórę. Nie wywołuje podrażnienia. Przywraca Ci młodszy wygląd."
Czekam ile lat mi odejmie :) A tak na poważnie, bardzo zależy mi na zaopiekowaniu skóry w okolicy oczu właśnie. Ostatnio, uśmiechając się przede wszystkim, widzę, że marszczy się bardziej niż kiedyś i jest taka cieniutka, delikatna. Nie chcę odmładzać się na siłę, wiem, że pewne procesy są naturalne natomiast zależy mi aby skóra mimo wszystko była pod opieką i nawet jak z czasem zacznie tracić swą jędrność jeszcze bardziej, to niech dzieje się to powoli i z jak najmniejszymi stratami. Chciałabym aby kiedyś, kiedyś było widać na mojej twarzy pamiątkę każdego uśmiechu, a nie zmęczenia.
Ciało
Peeling Geomar jest ze mną już długo, długo i to któreś z kolei opakowanie. Biorę jak leci różne rodzaje i z każdego jestem zadowolona. Pisałam o nim TUTAJ, TUTAJ oraz TUTAJ. Skóra jest odświeżona, ujędrniona i nawilżona. I pachnie jeszcze! To produkt po użyciu którego widać różnicę na skórze, i który udowadnia, że dobry peeling naprawdę warto stosować bo robi różnicę na skórze i nie jest to żaden zbytek kosmetyczny.
Rituals - żel pod prysznic również nie jest nowością na tym blogu. Bardzo je sobie chwalę. Za cudowną, lekko oleistą konsystencję i za boskie zapachy. Prysznic przy użyciu tych produktów to taki mini zabieg domowego spa.
Rituals krem do ciała to kolejny dowód na moją sympatię do marki, zresztą jej produkty przewijały się tutaj wielokrotnie, zainteresowanych odsyłam TUTAJ. Z racji na brak dostępności marki w kraju, podobnie jak Lush to moje pamiątki z podróży. A sam krem jest jednym z moich ulubieńców, za nawilżenie, a przecież o to chodzi przy tego typu produktach, i za zapach. Mniej za wydajność bo schodzi mi podejrzanie szybko, ale uwielbiam i tak.