Na co dzień z racji stanowiska noszę się w stylu business, ewentualnie casual business bo jednak ta marynarka jest u mnie mile widziana. W zależności od tego czy mam w trakcie dnia jakieś spotkania staram się jednak przemycać do stroju mniej formalne elementy, ale traktowałabym je jednak jako wyjątki i najczęściej przy okazji piątku kiedy my dzieci korporacji mamy nasz casual friday ;)
Za to weekend i czas wolny jest totalną odskocznią. Długo, długo nie nosiłam obuwia sportowego. Zawsze mniejszy lub większy obcas bo przy moim niewielkim wzroście ciągnął mi jednak sylwetkę do góry. Wiadomo, milion kompleksów i chęć ukrycia tego wszystkiego przed światem. Coś jednak w tym jest, że człowiek z wiekiem mądrzeje i nabiera dystansu. Do siebie, do świata, do innych. Wreszcie spuszcza to powietrze i po prostu cieszy się tym co jest.
W podróży ma być po prostu wygodnie. Płaskie buty, jeansy, góra, która się nie gniecie i coś aby narzucić na siebie. No i oczywiście torebka, im większa tym lepiej bo ja przecież cały dobytek muszę ze sobą wozić nigdy nie wiadomo co się może przydać.
Narzuta frak to nowość w mojej szafie. Polski produkt marki My Signature kupiony przy okazji jednych z targów organizowanych w Trójmieście. Bardzo polecam tego rodzaju eventy gdzie możemy spotkać młodych, polskich i zdolnych projektantów bo to okazja aby kupić coś naprawdę nieszablonowego. Noszę go zarówno do eleganckich spodni jak i jeansów.
Jeśli chodzi o górę niestety niewiele widać, ale pod spodem miałam na sobie koszulę marki Risk made in Warsaw. Kocham miłością wielką i nie będę się publicznie przyznawać ile sztuk ich ubrań mam bo Paweł może to czytać ;) Niemniej polecam bardzo, bardzo.
Z jeansami jestem od lat wierna marce Levi's. Wszystkie pary, które posiadam są właśnie od nich i mam wrażenie, że są niezniszczalne. Druga sprawa, że bardzo odpowiada mi ich rozmiarówka i jestem w stanie znaleźć sobie u nich różne fasony i kolory, dla osób o mniejszym wzroście, a jednocześnie jak to się ładnie mówi, kobiecych biodrach i wąskiej talii :)
Buty były przedmiotem rozmyślam i westchnień bo na fali pożądania posiadania nowego obuwia sportowego zamówiłam z Zalando dwie pary superstarów w różnych odcieniach i jedne całe białe Reeboki. Nie mogłam się zdecydować. Nawet Instagram prosiłam o wsparcie i mimo, że większość głosów była za Reebokami to ja jednak wybrałam biało granatowe Adidasy, jakoś sentyment mnie wziął na to stare, dobre logo. Wybory konsumenckie są niezbadane ;)
Torebka również przywędrowała do mnie na wiosnę. Zakup podobnie jak w przypadku My Signature czy Risk made in Warsaw, polskiej marki Mako. Torba, która zmieści cały nasz kobiecy świat. Noszę portfel, klucze, kalendarz, szczotkę do włosów, dwa telefony, długopis, parasol, kosmetyczkę, ponadto sztućce, pojemniki z jedzeniem i po jedzeniu, a nawet przesyłki do wysłania - dwie zapakowane koperty bąbelkowe A4 weszły mi dziś bez problemu. Do tego wcisnęłam kupione jeszcze po drodze w Biedronce płatki owsiane i cztery banany :)
Ale tego wieczora nad tym jeziorem było pięknie! I nie mówię tu o sobie ;)