Nazbierało się trochę zużyć i najwyższa pora rozliczyć kolejne denko. Dziś niestety pojawią się również produkty, których polecić nie mogę ponieważ rozczarowały swoimi właściwościami. Jakie, dlaczego? Zapraszam do lektury.
Peeling do ust Pat & Rub pomarańczowy. Kupiony już nawet nie pamiętam kiedy, dawno, dawno na pewno. Niestety do dnia dzisiejszego nie udało mi się zużyć 25 ml tego produktu i stwierdziłam, że już jednak najwyższa pora mu podziękować. Nic z tego nie będzie.
Sam w sobie produkt nie jest zły. Spełnia swoje właściwości i peelinguje skórę warg, ale to trochę przerost formy nad treścią. Taki sam efekt osiągnę masując usta chociażby wibrującą szczoteczką do zębów.
Także jeśli ktoś lubi tego typu gadżety i pamięta o ich stosowaniu, bo ja akurat bardzo często zapominałam, że go mam, sami widzicie w jakim stanie jest opakowanie i ile przeszło, to polecam. Swoją pracę wykona i usta z pewnością będą wygładzone. Wszystkim innym polecam po prostu szczoteczkę do zębów po każdym myciu zębów chociażby.
Żel do rąk The Body Shop o zapachu mango. Chyba już kiedyś o nim wspominałam, nie mogę sobie teraz do końca przypomnieć. Niemniej bardzo polecam. To naprawdę bardzo praktyczny i na co dzień i w podróży produkt. Już niewielka ilość wystarcza by umyć dłonie, wchłania się błyskawicznie, nie pozostawiając tłustej warstwy na skórze.
Miss Dior Eau de parfum. Kobiece, eleganckie, ale nie przytłaczające. Bardzo je lubiłam.
Naobay natural & organic szampon i żel pod prysznic w jednym. Oczyszcza i chroni skórę przez cały dzień dzięki łagodzącemu działaniu rumianku, zachowując również jej naturalne pH.
Spodziewałam się po tym produkcie trochę więcej niestety. Na początek bardzo niepraktycznie opakowanie, wyciśnięcie zawartości to naprawdę wyzwanie. Druga sprawa konsystencja, zupełnie nie dla mnie. To coś na kształt rozwodnionej galaretki. Właściwości myjące, i to zarówno jeśli chodzi o włosy jak i skórę ciała, poprawne, bez większych rewelacji.
Nie jest to niestety produkt, do którego miałabym ochotę wrócić.
Blanx anty osad to weteran w mojej łazience. Jedno opakowanie się kończy, kolejne się zaczyna. Bardzo lubię i każdorazowo bardzo polecam. To jedyna pasta, którą dotychczas spotkałam, która faktycznie oczyszcza szkliwo zębów z osadu.
Head & Shoulders szampon przeciwłupieżowy. Bardzo lubię, bardzo często do niego wracam, ale nie powiedziałabym, że zapewnia mi jakiś niesamowity efekt wow. Jeśli chodzi o szampony to cały czas nie trafiłam na taki, o którym mogłabym powiedzieć, że jest prawdziwym ulubieńcem i, że na pewno do niego wrócę.
Batiste suchy szampon XXL volume. Bardzo lubię i bardzo polecam. Nie raz ratował mnie w sytuacji gdy wieczorem wydawało mi się, że włosy rano będą nadal wyglądały dobrze, a później z rana okazywało się, że jednak niekoniecznie. Dodatkowo pełni on funkcję lakieru do włosów i świetnie wpływa na ich objętość. Polecam!
Douglas krem do rąk, paznokci, stóp. Bardzo dobry produkt do codziennego stosowania. U mnie miał swoje miejsce na stoliku w sypialni i używałam każdorazowo przed snem. Polecam bo dobrze nawilża i jednocześnie nie zostawia tłustej warstwy dzięki czemu mogłam jeszcze szybko, w łóżku, sprawdzić co tam na fejsiku słychać.
Bumble and bumble Surf Creme Rinse Conditioner to lekka odżywka, która dzięki połączeniu aktywnych substancji z roślin morskich nadaje włosom miękkości i delikatnej tekstury. Sprawia, że włosy stają się miękkie i zdrowe oraz naturalnie układają się.
Po pierwszych użyciach zachwyt, włosy gładkie, układające się niesamowicie szybko, świeże, pachnące. Od razu pomyślałam, że muszę zrobić zapas, tym bardziej, że akurat w Sephorze była promocja. Stop. Ten raz na pewno starczyło mi rozsądku. Wzięłam na wstrzymanie w myśl zasady, że promocje były, są i będą. Żadnego robienia zapasów. I na szczęście. Bo odżywka ta zaczęła mi niestety na dłuższą metę bardzo przetłuszczać włosy. Także efekt, który zapewnia, bardzo na tak. Ale niestety kosztem przetłuszczania i konieczności codziennego mycia włosów.
O Vichy Ideal Body pisałam przy okazji postu o mojej ówczesnej pielęgnacji - TUTAJ. I tak, efekt na skórze bardzo dobry. Balsam naprawdę porządnie nawilża, ale ma jedno ogromne "ale" właśnie. Niestety łuszczy się, roluje na skórze, jak zwał tak zwał. Absolutnie nie byłam w stanie używać go bezpośrednio przed wyjściem. Wieczorem problem był mniejszy, ale gdy po użyciu siadłam chociaż na plastikowym krześle to po wstaniu znajdowałam na nim farfocle z tegoż balsamu… Nie wiem, czy ktoś z Was miał może podobnie? No przecież niemożliwe żeby to moja skóra jedynie tak reagowała.
Phenome Fresh Mint Heel Pumice. Bardzo dobry produkt do peelingu stóp. Z czystym sumieniem polecam bo faktycznie w zauważalny sposób zmiękczał skórę stóp. Jedna kwestia, w sumie jak przy peelingu do ust Pat & Rub, podobny efekt osiągniemy używając klasycznego peelingu do ciała, to trochę taki gadżet. Nie uważam żeby stopy musiały mieć swój dedykowany produkt. Oczywiście, że jak już jest to z ochotą zużyję, ale bez niego też sobie poradzę jeśli chodzi o pielęgnację stóp.
Odżywka do włosów Redken Diamond Oil Conditioner. Kupiona na fali mojej fascynacji marką Redken. Efekt bardzo podobny jak przy wspominanej wyżej odżywce Bumble and bumble, włosy wygładzone, bardzo łatwe w rozczesaniu i układaniu. Ale niestety również nazbyt przetłuszcza i obciąża włosy. Przynajmniej moje.
Czy jest jakaś wygładzająca odżywka, która nie przetłuszcza? Ktoś, coś?
Żel pod prysznic z serii Palmolive Naturals. Bardzo poprawny produkt o dobrych właściwościach oczyszczających. Nie ma jakiegoś specjalnego efektu wow, zapach czy konsystencja nie jest spektakularna, ale spełnia swoją funkcję.
Tyle na dzień dzisiejszy. Idę zużywać kolejne sztuki i gromadzić opakowania :)