W ostatnim wpisie, o TUTAJ, podpowiadałam Wam w jaki sposób zorganizować krótki, weekendowy wypad za granicę. Dziś zaś relacja z jednego z nich czyli mój mały weekend we Włoszech. A dokładnie trzy miasta, które mieliśmy okazję choć trochę poznać czyli Piza, Florencja i Livorno.
Na zdjęciu głównym zaś przepiękna Florencja.
Ci z Was, którzy są tu ze mną dłużej wiedzą, że ogromną sympatią darzę Włochy. To jedno z niewielu Państw, do których wracam przynajmniej raz w roku, za każdym razem szukając miejsc, których jeszcze nie miałam okazji widzieć.
O kierunku na Toskanię zdecydowała stosunkowa dobra cena biletów Ryanair. Kosztowały nas one za dwie osoby dokładnie 473,69 zł. A że tam nas jeszcze nie było to decyzja mogła być tylko jedna. Lecimy!
Inna sprawa, że Włochy to raptem odległość około dwóch godzin lotu od Polski, jest więc na tyle blisko, że podróż nie męczy, a na tyle daleko by oderwać się od rzeczywistości i poznać coś nowego.
Nasz pierwszy przystanek Piza.
Wszystkich, którzy tę podróż mają jeszcze przed sobą informuję, że autobus transferowy do Pizy to nr 21 linia Rosso, a przystanek znajduje się od razu naprzeciw wyjścia z lotniska. Nie ma szans by nie zauważyć. Na upartego można też przejść się pieszo. Zatrzymuje się przy dworcu głównym w Pizie.
My akurat prosto po przyjeździe udaliśmy się w poszukiwaniu naszego noclegu aby zostawić plecaki. Jakby ktoś kiedyś będzie szukał, to nocowaliśmy w BBC Christian Bed& Breakfast, który znajduje się dosłownie 3 minuty drogi od dworca. Dla nas było to kluczowe kryterium bo kolejnego dnia jechaliśmy już do Florencji więc chcieliśmy mieć maksymalnie blisko. Jedna noc kosztowała nas 302 zł, w tej kwocie jest również śniadanie kontynentalne.
BBC Christian Bed& Breakfast to taki typowy nocleg B&B. Pensjonat znajduje się w kamienicy i posiada pokoje na 3 i 5 piętrze, sama recepcja jest na piętrze 5 i tam należy się udać w celu dopełnienia formalności. Przywitano nas miło i zaprezentowano dwa pokoje do wyboru, zdecydowaliśmy się na ten, w którym dominował kolor czerwony...
Tak, tak. Bo w tym miejscu każdy pokój ma dominujący kolor. Urządzone są bardzo oryginalnie, ale wierzcie mi, że w pełni spełniają swoją funkcję. Łóżko wygodne, szafki funkcjonalne, w pokoju lodówka i woda do dyspozycji. Ciekawym motywem jest przeszklona łazienka tzn. łazienka z oknem na pokój. Ci, którzy śledzą mnie na Snapchat (znajdziecie mnie pod nazwą "piekniejestzyc") mieli okazję zobaczyć ją w całej okazałości. Poza tym dostępny jest zestaw kosmetyków, świeże ręczniki, suszarka więc chyba wszystko co na krótki pobyt miałoby być niezbędne. W obiekcie jest też dobrze działające wi-fi, a w pokojach telewizory.
Śniadanie podawane jest w specjalnie dedykowanym pomieszczeniu, który wygląda po prostu jak pokój w mieszkaniu prywatnym. Powiem Wam, że miało to swój klimat bo wszyscy po prostu siedzieli wspólnie przy jednym, dużym stole, na ścianach wisiały różnego rodzaju ozdoby. No, to trzeba zobaczyć.
Także obiekt na krótki pobyt jak najbardziej polecam. Nie ma może jakiś wielkich fajerwerków, ale swoją funkcję spełnia bez zarzutu.
A sama Piza? Powiem Wam tak, przed przylotem słyszałam, że tam nic nie ma. Ok., sama wieża i zaraz po niej można wracać. Nie zgodzę się.
"Wkrótce po rozpoczęciu budowy w 1174 roku wieża zaczęła odchylać się od pionu, co próbowano korygować w czasie budowy (np. wydłużając kolumny po jednej stronie wieży). Wieżę budowano w 3 etapach. Cała budowa trwała 177 lat. Mimo niebezpieczeństwa, jeszcze w 1350 dodano ostatnie piętro, w którym umieszczono dzwony. W XIX wieku zaczęto podejmować pierwsze próby powstrzymania przechylania się wieży, co przyniosło jednak przeciwny skutek.
Wieża jest zbudowana z białego marmuru, liczy osiem kondygnacji. Jej masę ocenia się na 14 tysięcy ton.
W 1990 wieżę zamknięto dla zwiedzających i powołano specjalny komitet, który miał wybrać najlepszy sposób zabezpieczenia przed dalszym odchylaniem się wieży. Od 2001 wieża jest ponownie otwarta dla turystów.
Obecnie wieża ma wysokość 54,98 m, odchyliła się zaś od pionu o około 5 m (średnio o 1 mm rocznie). Od 1911 roku pomiary te są co roku aktualizowane" - wikipedia.
Sama Krzywa wieża była dla mnie zaskoczeniem. Dlaczego? Bo zawsze wydawało mi się, że jest bardziej… monumentalna? A okazała się w sumie trochę niepozorna, oczywiście jako obiekt robi wrażenie, ale wydawało mi się, że będzie wyższa i ogólnie większa. Natomiast w okół jest pięknie zagospodarowany cały teren Campo dei Miracoli.
Same miasto Piza jest zaś urocze i zupełnie nie zgodzę się, że najlepiej po zobaczeniu wieży od razu je opuścić. Jest niewielkie i w tej kameralności jego klimat. Bardzo polecam zapuścić się w uliczki, nie spieszyć się, spróbować lokalnego jedzenia w knajpkach.
Nasz pobyt to jednak były tylko trzy dni więc kolejnego ruszyliśmy dalej w trasę. Przemieszczaliśmy się pociągami i bardzo ten środek transportu polecam. Dworce mają czytelne rozkłady, składy są zadbane, podróżowałam już wielokrotnie i jeszcze nie trafiłam na taki, na który powinnam narzekać.
Bilety jak tylko jest możliwość, a jest na większości dworców, na których byliśmy, poza najmniejszymi miasteczkami, kupujemy w automacie. Jest angielska wersja językowa więc bez stresu i bariery językowej jest czas żeby całość sobie przeklikać. Wybieramy przystanek "z", przystanek "do", datę i spośród wyników wyszukiwania wybieramy ten pociąg, który nas interesuje.
Tak też dostaliśmy się do Florencji. Bilet kosztował kilka euro, przepraszam, ale już nawet nie pamiętam ile. Wydaje mi się, że niecałe 5.
We Florencji nocowaliśmy w obiekcie B&B Arco Anticol gdzie koszt noclegu ze śniadaniem to 329 zł. Ponownie zdecydowaliśmy się na pensjonat w odległości 5 minut od dworca i bardzo to miejsce polecamy. Znajduje się w jednej z kamienic i spełnia wszystkie warunki aby bezpiecznie i czysto przenocować. Śniadania serwowane są w wersji kontynentalnej, w dedykowanym pomieszczeniu i są bardziej obfite niż te w obiekcie w Pizie. Sery, wędliny, jogurty, świeże owoce, świeże rogaliki, tosty, dżem etc.
Przy tak krótkim pobycie jak nasz, bo na Florencję również mieliśmy raptem jeden dzień, bardzo polecam skorzystanie z czerwonych autobusów Citysightseeing Bus. Co prawda bilet od osoby kosztuje 26 euro więc sporo, ale warto. Jeśli ktoś nie zna tych autobusów - funkcjonują w większości miast turystycznych, to są to autobusy hop on, hop off czyli można wsiadać i wysiadać dowolną ilość razy przez 24 godziny od zakupu biletu (są też opcje na 48 godzin). Trasa obejmuje najczęściej wszystkie najważniejsze punkty w danym mieście więc w ekspresowym tempie można zobaczyć maksymalnie jak najwięcej. My każdorazowo robimy tak, że pierwsze okrążenie (całą trasę) przejeżdżamy w całości. Obserwujemy i decydujemy gdzie będziemy chcieli wysiąść przy kolejnych okrążeniach. I tak właśnie przy drugim kursie wysiadamy na pierwszym wybranym przez nas przystanku, zwiedzamy, odpoczywamy, cokolwiek na co mamy ochotę i wracamy do autobusu podjeżdżając do kolejnego wybranego przez nas przystanku. Na koniec robimy ponownie symboliczną rundę po całej trasie, tak na pożegnanie :)
Także bardzo polecam bo gdyby nie ten kurs Citysightseeing Bus nie byłoby szans abyśmy w tak krótkim czasie tyle Florencji zobaczyli.
Florencja jest absolutnie przepiękna, klimatyczna, urocza i same zachwyty. Jestem przekonana, że tam jeszcze wrócę i każdemu kto jest zafascynowany Włochami i jeszcze tam nie był, bardzo polecam to miasto.
W knajpkach jak ta powyżej mogłabym spędzić cały dzień. Gdyby tylko czasu było więcej ;)
A czas niestety w takich okolicznościach płynie bardzo szybko. I tak nastał kolejny dzień, a my ponownie wsiedliśmy w pociąg i ruszyliśmy do Livorno. Koszt biletu w tym przypadku to dokładnie 9,60 euro, czas przejazdu około 1 godziny 20 minut.
Livorno wybraliśmy bo bardzo nam zależało na jednym dniu, który spędzimy przede wszystkim na odpoczynku. I myślę, że Livorno to zadanie spełnia doskonale. To niewielkie, spokojne, nadmorskie miasteczko.
Nie ma tam jak widzicie jakiś specjalnych tłumów mimo, że byliśmy w sierpniu.
Livorno to miasto portowe, stąd można dostać się chociażby na Korsykę i jako właśnie taki punkt przerzutowy często to miasto jest traktowane.
Plaże są kamieniste, ale okazało się, że ma to swój urok. Nie wiem czy będzie to dobrze widać na zdjęciach poniżej, ale znajduje się na nich mnóstwo takich mini wysepek są one o tyle fajne, że można sobie taką mini wyspę zająć dla siebie. Jest więc gdzie leżakować, a ochłodzić się można w wodzie pomiędzy nimi mając niejako swój mały, prywatny basen :) Bardzo nam się ta opcja spodobała.
Ale może być też tak.
W Livorno nocowaliśmy w hotelu Max Hotel Livorno gdzie koszt doby to 344 zł. Uwaga dla zainteresowanych. Hotel ponownie znajduje się blisko dworca, a tym samym dość daleko od portu i plaży, także albo podjazd autobusem, albo dłuższy spacer. Natomiast sam hotel bardzo, bardzo polecam. To już obiekt hotelowy więc spełnia wszystkie właściwe mu standardy.
Ostatniego dnia wróciliśmy z Livorno do Pizy i daliśmy sobie czas żeby nie robić nic. Odpuściliśmy już jakiekolwiek zwiedzanie i większość czasu, który nam został spędziliśmy w knajpkach obserwując ludzi i toczące się obok codzienne życie.
To dopiero początek mojej znajomości z Toskanią i ten krótki pobyt pozwolił mi uświadomić sobie, że na pewno będę chciała tu wrócić. Przede wszystkim do Florencji. Ale moim najbliższym celem jeśli chodzi o Toskanię jest jakieś malutkie miasteczko, wioska wręcz. Bo to jeszcze zupełnie inna bajka i ja koniecznie chcę ją zobaczyć.