2016/09/16

WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE

WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE

Podróże to bez wątpienia moja pasja. To coś na co czekam i co niesamowicie napędza mnie po powrocie. Nie, po powrocie nie czuję się przygnębiona, chociaż oczywiście często czuję żal, że to już minęło, ale właśnie wręcz odwrotnie. Czuję się tak bardzo napędzona by działać, że coś niesamowitego.
To odskocznia od dnia codziennego bo nagle zupełnie zmienia mi się rytm dnia i ogromna dawka wiedzy i inspiracji. To dzięki poznawaniu nowych miejsc, ludzi, zwyczajów łapię punkt odniesienia. Uświadamiam sobie czy to co mam na co dzień jest dla mnie ok., bo mam do czego równać. Inność jest dla mnie ogromnie fascynująca bo ja nawet w życiu codziennym nie uważam, że zawsze musimy się zgadzać, ale warto poznać zdanie drugiej strony. I tak samo właśnie chcę tą inność poznać, zobaczyć, spróbować jej.

Szkocja była sama w sobie kierunkiem bardzo przypadkowym. Jak to u mnie bywa, po prostu pojawiły się bilety w bardzo dobrej cenie na lot do Aberdeen. Z perspektywy czasu, nie mogło się lepiej zdarzyć. Nie miałam wcześniej okazji poznać jeszcze Wielkiej Brytanii, mimo, że to kierunek tak bardzo popularny z powodu emigracji wielu osób, mi jakoś wiecznie było z nim nie po drodze. Pierwszym takim zwiastunem, że warto próbować właśnie w tym kierunku była podróż do Irlandii, a dokładnie Dublina. Na ten temat poświęciłam TEN WPIS i osobom, które jeszcze nie miały okazji się z nim zapoznać, bardzo polecam bo zawiera sporo informacji praktycznych.
Teraz, po wizycie w Szkocji, wiem, że Wyspy zjadę jeszcze wzdłuż i wszerz. Jestem bardzo ciekawa innych rejonów, a już na pewno wrócę do Szkocji w jej północne rejony.


Na początek kilka informacji praktycznych.
W samej organizacji podróży pomogła mi niesamowita osoba, którą poznałam właśnie tu w sieci czyli Irena. Kochana, bardzo Cię z tego miejsca gorąco pozdrawiam i dziękuję za wszelkie wskazówki, które sprawiły, że tak cudownie tą podróż wspominam. Irenę znajdziecie np. TUTAJ na Instagramie.

LOT

Do Aberdeen lecieliśmy liniami WizzAir z Gdańska.
Czas podróży to 8-10 września czyli czwartek - sobota. Wylot był o godzinie 19.30 więc w czwartek jeszcze spokojnie można iść do pracy i wystarczy nam raptem jeden dzień urlopu na piątek.
Koszt biletów za dwie osoby, w dwie strony to 186 zł. Prostym rachunkiem, bilet w jedną stronę kosztował 46,50 zł czyli niewiele więcej niż obiad w lokalu.

TRANSFER W ABERDEEN

Z lotniska dojedziecie do centrum Aberdeen linią 727. Przystanek znajduje się bezpośrednio po wyjściu z lotniska, nie ma możliwości by go nie zobaczyć. Koszt biletu to 2,90 funta. Bilety można kupić u kierowcy w autobusie. Odjeżdżają co około 20 minut.
Autobus zatrzymuje się po drodze na kilku przystankach w Aberdeen, ostatni, centralny znajduje się zaś na terenie dworca. Tam my właśnie wysiadaliśmy, a na powrót wsiadaliśmy.
Czas transferu lotnisko - dworzec to około 20-30 minut.

NOCLEGI

Na nocleg wybrałam nam butikowy hotel Bauhaus, TUTAJ LINK. Rezerwacji zaś dokonałam na portalu BOOKING.COM ponieważ jest dla mnie najbardziej czytelny ze wszystkich tego typu portali i jednocześnie najbardziej konkurencyjny w zakresie cen.
Koszt dwóch nocy ze śniadaniem dla dwóch osób to 150 funtów.
W mojej ocenie hotel ma rewelacyjną lokalizację ponieważ znajduje się na ulicy Langstane Place będącej ulicą równoległą do Union Street czyli centralnej ulicy w mieście Aberdeen.
Sam hotel nie robi może jakiegoś wielkiego szału, ale to bardzo przyzwoity, butikowy obiekt z sympatyczną, pomocną obsługą. Śniadania serwowane są w wersji podstawowej tzn. można zamówić różne wariacje na temat jajek tj. jajecznica, omlet, jajka na twardo itd., a na szwedzkim stole dostępne są tosty, płatki, ser, owoce.
Także jeżeli ktoś szuka typowego, prostego obiektu noclegowego Bauhaus sprawdzi się bez zarzutu.
Jedna ważna uwaga, na tej samej ulicy znajduje się klub nocny, z tego co zauważyliśmy, bardzo popularny :), więc jeśli ktoś nie lubi zasypiać przy muzyce to należy prosić o pokój z drugiej strony.

CO ZOBACZYĆ

Dzień I

Do Aberdeen przyjechaliśmy w czwartek wieczorem więc ten czas poświęciliśmy już jedynie na szybką kolację w jednym z fast - foodów, spacer główną ulicą i wizytę w jednym z napotkanych pub-ów. Tego dnia nie było już czasu na więcej, za to kolejnego czekało na nas, jak się okazało, sporo atrakcji.
 
WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE

Dzień II

Dzięki cudownej Irenie, o której wspominałam Wam już wyżej, miałam okazję zobaczyć jedne z najpiękniejszych widoków jakie do tej pory widziałam. Bo to właśnie Irena zasugerowała nam abyśmy wybrali się na wycieczkę do Stonehaven.

Do Stonehaven dojedziecie autobusem Stogecoach nr 7, odjeżdża z dworca, tego samego, na który przyjeżdża autobus z lotniska. Na dworcu, na poszczególnych peronach, znajdują się tablice elektroniczne z informacją o godzinach odjazdu poszczególnych kursów. Bilet kosztuje 6 funtów od osoby, w dwie strony, można bez problemu kupić u kierowcy. W Stonehaven wysiadamy na przystanku Barclay Street arrival. Od razu warto zaznaczyć, że autobus powrotny będzie odjeżdżał z tego samego przystanku tylko w godzinach właściwych na rozkładzie dla przystanku Barclay Street departures. Całość przejazdu w jedną stronę trwa około godziny i jest doskonałą okazją do poobserwowania Szkocji, a już jazda wzdłuż morza zapiera dech. Uwielbiam ten bezkres wody.

WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE

Stonehaven to niewielkie, czternastotysięczne, portowe miasteczko. Czas płynie tam niespiesznie, a widoki, które nam dostarcza zapierają dech. To naprawdę rewelacyjna możliwość zaobserwowania jakie cuda natura potrafi tworzyć.

Ogromną atrakcją Stonehaven jest Dunnottar Castle, to zamek położony na cyplu, na szczycie klifu. Wygląda po prostu bajkowo. Droga z portu na zamek to około 40 minutowy spacer szlakiem turystycznym, praktycznie po klifach, co już samo w sobie jest ogromną atrakcją bo widoki po prostu zapierają dech.

Wejście na sam zamek będzie kosztowało 7 funtów. Ale oczywiście można skupić się na samym otoczeniu czy zajrzeć sobie chociażby tylko do przedsionka i poczuć to jak kiedyś ludzie mieszkali. Bo tam przecież toczyło się kiedyś życie i mieszkali ludzie ze swoimi radościami i smutkami.

WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE

Tutaj już zeszliśmy z plaży i trafiliśmy do portu. To właśnie z portu, jak spojrzycie na te zielone tereny w tle, prowadzi droga na zamek. W jednym z lokali możemy zaopatrzyć się w kawę i ciacho na trasę. Po drodze będzie wiało więc w pewnym momencie ciepła kawa będzie nieoceniona, zresztą w takich okolicznościach będzie ona smakowała wybornie.

WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE

A tutaj już widok z pierwszego punktu widokowego na szlaku. W oddali widzicie plażę, która była na moich pierwszych zdjęciach.

WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE

A tutaj już wspomniana wyżej plaża i port, w którym chwilę wcześniej zapraszałam do zakupu kawy na drogę. Widok jest naprawdę niezapomniany, ta ławeczka nie stoi tam bez powodu. Polecam przysiąść na chwilę i napawać się tym wszystkim.

WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE

Takie widoki zobaczymy już na trasie. Dla mnie zachwycające. Od zawsze chciałam zobaczyć prawdziwe, monumentalne klify i ten bezkres wody, który je otacza.
Na całej trasie praktykowany jest też niesamowicie miły zwyczaj, który spotyka się na szlaku czyli pozdrawianie innych turystów, których mijamy.

WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE

I tutaj już w oddali widzicie Dunnottar Castle, to jest właśnie nasz cel podróży.

WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE

Dzień III

Dzień III był już naszym dniem powrotu. Po śniadaniu wymeldowaliśmy się z hotelu i ruszyliśmy zwiedzać samo Aberdeen. Lot powrotny do Gdańska był dopiero o godzinie 21.20 więc do dyspozycji był jeszcze cały dzień.

Ten dzień rozpoczęliśmy od wyprawy na plażę, koniecznie chciałam ją zobaczyć. Na co dzień mieszkam w Trójmieście więc mam morza pod dostatkiem, ale mimo to woda mi się nigdy nie znudzi.

W tym miejscu jeszcze wspomnę Wam o lokalach, które odwiedziliśmy w Aberdeen, w dużej mierze właśnie z polecenia Ireny, o które teraz ogromnie polecamy dalej.

LOKALE

The Grill na głównej ulicy Union Street. Zdjęcie niestety źle oświetlone, ale chciałam pokazać Wam jak wygląda tam testowanie whisky. Bo w The Grill posiadają w ofercie ponad 600 różnych rodzajów tego alkoholu! Jak zobaczyłam kartę to skojarzyła mi się od razu z książką telefoniczną :)
Whisky jest również sprzedawana w zestawach testowych, tzn. dostajemy pakiet kilku wybranych rodzajów, do tego lampa wody z pipetą do rozcieńczania jeżeli dla kogoś miałaby być za mocna. Ja przyznam się, że nie rozcieńczam alkoholu, przede wszystkim tego kosztowanego testowo bo uważam, że nie ma wtedy możliwości abym poznała jego prawdziwy smak.
Wizytę polecam rozłożyć na dwa dni bo nie ma chyba możliwości aby spróbować większą ilość za jednym razem ;)

The Grill Aberdeen

Drugim polecanym przeze mnie miejscem jest lokal BrewDog. My odwiedziliśmy ten na ulicy Gallowgate. To z kolei miejsce gdzie spróbujecie lokalnych piw. Miejsce ze świetnym, luźnym klimatem. To nie jest jakaś spelunka czy mordownia, ale bar, do którego przychodzą ludzie z dziećmi, gdzie można samemu wejść po pracy aby napić się po prostu piwa. W ogóle bardzo mi się podoba ta kultura barowa na Wyspach gdzie za barem stoją również osoby w średnim wieku, gdzie przychodzi się samemu lub w grupie żeby po prostu napić się piwa czy whisky, posiedzieć, odpocząć, a nie żeby się upić.

Na obiad trafiliśmy zaś jednego razu zupełnie przypadkiem do Jamie's Italian czyli lokalu słynnego kucharza Jamiego Olivera. Sprawdzałam po fakcie, że opinie w sieci ma skrajnie różne, natomiast my akurat byliśmy zadowoleni. Co prawda trudno oceniać wiążąco lokal po raptem jednym daniu, ale te akurat, które wybraliśmy były smaczne, a sama obsługa bardzo, bardzo sympatyczna.

Plaża Aberdeen.
Droga na plaże w Aberdeen jest bardzo prosta; trzymamy się głównej ulicy Union Street aby następnie przejść praktycznie ciągiem w ulicę Beach BLVD, która zaprowadzi nas do samej plaży.


WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE



WEEKEND W SZKOCJI. MOJA RELACJA I PORADY PRAKTYCZNE


Popołudnie to był czas gdzie mogliśmy po prostu pospacerować ulicami i poobserwować życie miasta. Bardzo to lubię. Siadamy też sobie wtedy gdzieś w kawiarniach, koniecznie przy stoliku obok okna, tak aby móc obserwować cały ruch uliczny. Inni spieszą się gdzieś, wsiadają do autobusów, wysiadają, a ja zastanawiam się kim są, jak żyją. I obserwuję tę otaczającą ich na co dzień rzeczywistość.


W tym miejscu chciałam Wam też powiedzieć, że przy okazji takich podróży bardzo doceniam potęgę internetu. Tak często mówi się, że Polak Polakowi za granicą wilkiem, a ja naprawdę ile razy gdzieś lecę bardzo często dostaję pomoc od osób, które w danym miejscu mieszkają. Pomagają zaplanować podróż, wskazują miejsca warte zobaczenia, zapraszają na kawę. Kilka takich spotkań udało nam się nawet zorganizować. To bardzo, bardzo miłe.
Pozdrawiam stąd Irenę, Paulinę, Anetę czy Nick'a jeśli kiedyś tu trafi, którzy towarzyszyli mi wirtualnie w podróży po Szkocji, a dziewczyny nawet po powrocie pomogły ustalić nazwę sklepu, który strasznie mi się spodobał, a którego nazwy zapomniałam i nie mogłam odnaleźć w sieci. Po moich ubogich wskazówkach gdzie szłam jak go widziałam, udało nam się ustalić nazwę :) Ściskam Was mocno.