2016/11/20

LISTOPADOWY HAUL ZAKUPOWY


Dla ścisłości, październikowo listopadowy haul zakupowy. Tym razem artykuły kosmetyczne i wyposażenia wnętrz, a jest też coś z obuwia. Z przykrością stwierdzam, że nie będzie części odzieżowej. Przykro mi bardzo, ale jestem beznadziejna w fotografowaniu odzieży i daruję zarówno sobie jak i wam oglądania tych zdjęć. Może kiedyś.





Przyznaję, że jestem maniakiem jeśli chodzi o artykuły do wyposażenia wnętrz. Co i rusz wprowadzam w mieszkaniu jakieś zmiany, a to inny kolor przewodni, a to inne dodatki.
Ogromnie się cieszę, że kiedyś zdecydowaliśmy się na przemalowanie ścian na biało dlatego, że to niesamowicie upraszcza sprawę jeśli chodzi o żonglowanie dodatkami ponieważ bardzo łatwo zmieniać kolory różnego rodzaju akcesoriów.
Tym razem zafiksowałam się na drewno, w tym dodatki drewnopodobne. Padło na kuchnię i to ona doczekała się zmian. Widoczny po lewej stronie stojak na papier kuchenny i poniżej, również po lewej stronie, podkładki pod kubki i szklanki, kupiłam w Duka.  Zaś pojemniki widoczne po prawej stronie to sklep a-tab.
To jednak początek zmian bo już za chwilę pojawi się nowy... blat kuchenny. Tak, tak. Na chwilę obecną nie zdecydowaliśmy się na wymianę całej kuchni, która już niespecjalnie nam się podoba, robiona była wiele lat temu, a od tej pory na rynku pojawiło się wiele świetnych rozwiązań, ale doszliśmy do wniosku, że stosunkowo niewielkim kosztem można zupełnie zmienić jej wygląd. Stąd właśnie zakup blatu.
W miarę możliwości postaram się pokazać wam za jakiś czas efekt przed i po.


O filtrach do wody pitnej marki FITaqua pisałam wam przy okazji TEGO WPISU dot. zarządzania wodą w naszym domu. Pod szafką kuchenną zamontowany został cały mechanizm odpowiedzialny za filtrację, przy zlewozmywaku zaś dodatkowy kranik. Do picia czy chociażby do gotowania używamy wody odfiltrowanej, z tradycyjnej baterii zaś biorę wodę chociażby do mycia zlewozmywaka.
Filtr, który posiadamy to dokładnie TEN. Oczyszcza, mineralizuje i alkalizuje wodę. Produkowany w Polsce z certyfikowanych surowców o sprawdzonym pochodzeniu. Eliminuje ewentualne bakterie, a także ponad 160 potencjalnych zanieczyszczeń, w tym ponad 145 substancji potencjalnie szkodliwych dla zdrowia. Co bardzo istotne budowa filtra zapewnia sterylność i brak dopływu powietrza do wody, dzięki czemu mamy pewność, że woda jest  w  w pełni bezpieczna. Stąd poleca się ją również niemowlętom, seniorom czy osobom o obniżonej odporności. 


Jeszcze większym hitem jest jednak dla mnie filtr kąpielowy. Jak widać na zdjęciach, maksymalnie prosty w montażu, po prostu należy go dokręcić przy baterii prysznicowej. Posiadamy dokładnie TEN model. Na jego temat przygotuję osobny wpis bo uważam, że warto zainteresować się nim bliżej. Kosztuje około 60 zł czyli średnio tyle co różnego rodzaju kosmetyki, które kupujemy, a jego działanie jeśli chodzi o pielęgnację skóry może być niezastąpione.
Z założenia pozbawia wodę wysuszającego działania chloru dzięki czemu skóra jest zdecydowanie mniej ściągnięta. Ponadto chlor i inne substancje zawarte w wodzie mogą powodować alergie, a tego typu filtry kąpielowe wodę oczyszczają i dodatkowo właśnie zmiękczają, pozbawiając ją wysuszającego działania chloru i tym podobnych. Bardzo przydatne chociażby dla osób z AZS. 


Tyle z domowych akcesoriów. Cały czas jestem w formie więc coś tam kosmetycznego nabywam. Staram się jednak jak już swego czasu pisałam, nie robić jakiś specjalnych zapasów. Promocje były, są i będą.

O nowym zapachu Chanel mieliście już okazję przeczytać TUTAJ. Klasyczna 5 w zupełnie nowej odsłonie. Jeżeli ktoś nie był jej zwolennikiem, koniecznie musi sprawdzić ten zapach. To zupełnie inna historia. Zapach nadal dumny, klasyczny, ale w zupełnie innej odsłonie; młodszej i lżejszej.


Z racji tego, że nie mam pod ręką sklepu Lush, każdorazowo jak jestem na jakimś wyjeździe staram się coś sobie przywieźć. Ten szampon akurat wyjątkowo dobrze mi się sprawdza. Włosy są miękkie, puszyste i odżywione. Co dla mnie ważne, szampon nie przetłuszcza włosów.
Nauczyłam się już jednak, że większych zapasów to nie ma co robić. To, że dobrze służy mi dziś, nie znaczy, że równie dobrze będzie służył za miesiąc. 


Kulka Vichy, klasyk. Używam od lat i cały czas jestem bardzo zadowolona. Dopóki mnie nie zawiedzie, będę wracać.


SKLEP HANI polecałam wam przy okazji wpisu o marce Yope, o TUTAJ. Nie tak dawno wróciłam do Hani ponownie i kupiłam po raz pierwszy maseczki azjatyckie. Na ten moment przetestowałam buldoga czyli maseczkę przeciwzmarszczkową i zieloną pandę czyli maseczkę odświeżającą, i jestem bardzo zadowolona. Podoba mi się już sama formuła maseczki czyli bawełniana płachta, nie ma konieczności rozsmarowywania niczego na twarzy, nakładamy płótno na twarz i czekamy na efekt. Co jeszcze, maseczka panda to prawdziwa panda, to znaczy na płótnie jest panda, wierzcie mi, że domownicy będą mieli dodatkowy ubaw.
O wszystkim opowiem wam jednak dokładniej w dedykowanym wpisie.


Moje nowe odkrycie czyli matowe pomadki marki Dior. Ta jest w odcieniu 772 Classic Matte Rouge Dior. To naprawdę nowa definicja matu i od razu mówię, że jak ktoś boi się matowych pomadek z obawy przed wysuszeniem ust, to tutaj to zupełnie nie ma miejsca. 
Na temat tej pomadki też będzie dedykowany wpis.


Chyba nareszcie udało mi się znaleźć porządny zmywacz do paznokci. Co prawda ten jest do lakieru hybrydowego, ale cudownie radzi sobie również z klasycznym, do którego ja go używam. To moja druga buteleczka odkąd z hybrydy właśnie zrezygnowałam.


Szaleństwo, taką próbkę dostałam w Sephora przy okazji ostatnich zakupów. Wow, bo te, które dostawałam dotychczas to były po prostu saszetki, a tutaj nareszcie będzie okazja sprawdzić właściwości w dłuższym użyciu. Na ten moment czeka sobie jeszcze w kolejce bo otrzymałam go przy okazji zakupu kremów Chanel, o których poniżej, a jestem z nich niesamowicie zadowolona.


Podkład Dior Diorskin Forever, kupiony jako zamiennik dla CC Chanel. Ale spokojnie, z CC Chanel jestem nadal niesamowicie zadowolona, używam i używać będę. Ten kupiłam jako zamiennik właśnie żeby od czasu do czasu użyć czegoś innego.





Z serią Le Lift Chanel spotkałam się chyba pierwszy raz u naszej blogowej Sroki. Gdzieś tam później mi umknęło i przypomniałam sobie ponownie jak zdesperowana zaczęłam szukać czegoś co w końcu naprawdę zrobi efekt czyli pomoże napiąć skórę pod oczami i poprawi jej koloryt. Podobnie jeśli chodzi o skórę twarzy.
I powiem wam na ten moment tak. Tak, te kremy robią efekt i naprawdę warte są swojej ceny. 


Trzecie? Czwarte opakowanie? Jakoś tak. Dwufazowy płyn Sephora do usuwania makijażu wodoodpornego. W użyciu o tłustej formule, po zmyciu makijażu jednak nie pozostawia lepkiej warstwy na twarzy. Makijaż usuwa idealnie. Jeżeli ktoś ma problem z resztkami makijażu po nocy, które okazuje się, że uprzedniego dnia wcale nie zostały usunięte, to polecam spróbować.


Sneakersy Isabel Marant czyli mój snobizm. No cóż, tak już mam. Nie żałuję żadnej złotówki na nie wydanej i chociaż Emu są od nich o niebo bardziej wygodne, to uwielbiam i tak.
Przy okazji bardzo polecam internetowe zakupy w VITKAC-u, przesyłka błyskawiczna, cała obsługa bez zarzutu.


Dobra, tym razem to by było na tyle. A co wy kupiliście ostatnio fajnego, godnego polecenia?