Jak ktoś kiedyś zapyta mnie jaki jest mój ulubiony produkt kosmetyczny, to bez wahania odpowiem, że pomadka do ust. Mogę zrezygnować praktycznie z każdego elementu makijażu, ale nie z pomadki właśnie.
To mój mały bzik kosmetyczny, wykończenie makijażu i przysłowiowa kropka nad "i", albo wręcz przeciwnie, jego jedyny element.
Dziś kolejna pomadka i post z serii "w mojej kosmetyczce". Zapraszam.
Uwielbiam nasycone odcienie pomadek. W sytuacji gdy nie mam na sobie żadnego makijażu, to właśnie one robią mi całość.
I taka właśnie jest jedna z pomadek marki Dior - Dior Addict Lipcolor w odcieniu 673 Rose Deshabille.
Soczysta, miękka w użyciu, lekko maślana. Z łatwością sunie po wargach nadając im piękny czerwono różowy odcień. Sprawdzi się u osób, które nie mają sprawnej ręki w makijażu, bardzo łatwo się prowadzi, nie wylewa poza kontur ust i nie pozostawia śladów na zębach.
Schodzi bardzo równomiernie tracąc stopniowo na intensywności. Spokojnie jednak przetrwa napoje, poprawek będzie wymagała dopiero przy posiłkach.
Klasyczne, masywne opakowanie, którego jedyną wadą jest, że zajmuje sporo miejsca w kosmetyczce.
Po kosmetycznych porządkach i uszczupleniu mojego stanu posiadania przez chwilę cieszyłam się tym co mam. Do czasu jednak..., bo na horyzoncie pojawiła się nowa pomadka... Szczegóły już w niedługo.