Koniec roku chyba jakoś tak naturalnie skłania do tego by choć na chwilę zatrzymać się, spojrzeć wstecz i podsumować to co było. Bo choć daleka jestem od robienia postanowień noworocznych, wychodząc z założenia, że lepiej planować i wdrażać na bieżąco, tak podsumowania przychodzą do mnie same z siebie. Jak tak człowiek słyszy "koniec roku", "koniec roku", "jakie plany na sylwestra", itd., to naturalnie uświadamiasz sobie, że właśnie kończy się kolejny rok. I spoglądasz wstecz.
Jak było? Różnie. Jak to w życiu. Nie mogę powiedzieć żeby ten rok był jakoś specjalnie udany, który to spektakularnie zapisałby się w mojej pamięci, ale nie było też bardzo źle. Cieszę się wszystkim dobrym co mnie spotkało, te gorsze chwile chcę pamiętać by wyciągać z nich wnioski na przyszłość, by pamiętać osoby, zwierzęta, które odeszły, miejsca...
STYCZEŃ
Wraz z końcem grudnia wróciliśmy z podróży po Tajlandii więc styczeń był dla nas jakoś tak naturalnie bardzo chillowym miesiącem. Większość czasu spędziliśmy w domu i nawet jak tak sobie sprawdziłam galerię zdjęć, to zauważyłam, że zdominowały ją koty i książki. Czyli typowo domowe klimaty.
LUTY
W lutym zaś ruszyliśmy już ponownie w świat. Tym razem Tromso w północnej Norwegii. Jedna z podróży, która na pewno najbardziej zapisze mi się w pamięci. Dlaczego? Bo uważam, że Norwegia to miejsce absolutnie piękne. Tak piękne w naturalny sposób. Widziałam na świecie dużo ciekawych miejsc, na swój sposób doceniam każde, każde pamiętam, ale Norwegia jest cudowna w tak nieskalany przez człowieka sposób. Tak bardzo pogodna, spokojna. Uwielbiam. Zakochałam się gdy byliśmy kilka lat temu w Alesund, umocniłam się w tym uczuciu po wizycie w Tromso. I wiem, że będę wracać jeszcze nie raz.
Bardzo polecam ten kierunek. I absolutnie nie zrażajcie się chłodnym klimatem, wszystko jest po prostu kwestią odpowiedniego ubioru. Mimo, iż byliśmy tam w lutym, nie było mi zimniej niż w Polsce.
MARZEC
Marzec mimo, iż obfitował w kilka różnych ciekawych zdarzeń to zaczął się najgorzej jak mógł i zawsze będę go wspominać ze smutkiem.
Po wielu latach wspólnego życia pożegnaliśmy Gucia, kocie serduszko, które zamieszkało w moim domu rodzinnym kiedy jeszcze ja sama tam mieszkałam, i które przez te wszystkie lata mieszkało z moimi rodzicami. Niby człowiek wie, że nie ma nic na zawsze, że wszystko kiedyś się kończy, że każdemu przyjdzie odejść, ale mimo wszystko jest to ból nie do opisania.
Marzec był też miesiącem nowych doświadczeń. Pierwszy raz skorzystałam z zabiegu floatingu. Jeżeli nie wiecie o co w tym dokładnie chodzi, to odsyłam do mojego ówczesnego wpisu, o TUTAJ. Tak najogólniej mówiąc to zabieg bezwiednego unoszenia się na wodzie, bez dostępu do jakichkolwiek bodźców. W ciszy, w ciemności, nago, bez grawitacji.
Bardzo polecam bo to doświadczenie, którego nie mamy możliwości spróbować w codziennych okolicznościach.
Ale marzec to też miesiąc gdzie ponownie udało nam się ruszyć w teren i tym razem odwiedziliśmy Portugalię, a dokładnie Lizbonę. Azulejo po prostu skradły moje serce, coś pięknego. I chociaż sama Lizbona bardzo mi się podobała, to przyznam się Wam, że nie jest to miasto, które zapamiętam jakoś spektakularnie, zdecydowanie większe wrażenie zrobiła na mnie chociażby natura Tromso.
Natomiast w Lizbonie właśnie udało nam się wynająć rewelacyjne mieszkanie, tuż obok Pink street. Świetnie nam tam było. Jest nawet dedykowany wpis na ten temat, o TUTAJ.
Tego samego miesiąca skorzystałam jeszcze z dwóch zupełnie dla mnie nowych zabiegów medycyny estetycznej. Makijaż permanentny brwi oraz zabieg powiększania ust. Od razu zaznaczam, że żadnego nie żałuje, mało tego, z pewnością będę je powtarzać. Oczywiście dopiero jak zejdzie efekt po poprzednim, także bez obaw ;) Planowałam nawet dedykowany wpis na ten temat i nie wiem dlaczego do tej pory tu się nie pojawił. Dopisuję do listy tematów na 2019.
KWIECIEŃ
Tak, 2018 rok to był zdecydowanie bardzo podróżniczy rok, mimo, że nic tego specjalnie nie zapowiadało. W kwietniu kolejny raz wsiedliśmy do samolotu i polecieliśmy po raz pierwszy do Izraela, dokładnie do Tel Avivu, a stamtąd jeszcze do Jerozolimy.
Po doświadczeniach Lizbony to była totalnie inna podróż. To mnie właśnie w podróżach ogromnie fascynuje, ta różnorodność świata.
MAJ
Wtedy to już zaczął się sezon w mojej branży więc naturalnie należało wyhamować z podróżami. To ja ze zdwojoną siłą ruszyłam do pracy by umilać wakacje tym, którzy zdecydowali się odwiedzić Gdańsk.
A zawodowo to nie był niestety łatwy rok. W branży wynajmu nieruchomości działo się bardzo dużo, na rynku pojawiła się ogromna konkurencja, bardzo szeroko działa szara strefa, szykują się regulacje. Dzieje się, dzieje.
CZERWIEC
No i są jeszcze Czaple. Nasz projekt deweloperski www.zamieszkajwczaplach.pl
Pisałam o tym więcej, w TYM WPISIE
Na chwilę obecną 4 z 6 domów są już sprzedane, co jest dla nas ogromnym sukcesem i dało spory wiatr w żagle.
LIPIEC
Lato w tym roku było absolutnie cudowne. Zapamiętam je ze spacerów po Starym Mieście, z letnich sukienek, plaży, obiadów na powietrzu. Cudownie. O takie lato walczyliśmy :)
SIERPIEŃ
Latem też odwiedzili mnie rodzice, a to jest dla mnie zawsze prawdziwe święto. Cieszę się, że mogliśmy spędzić razem czas, że mogłam im kolejny raz pokazać moje miasto i moje miejsca.
No i latem też zadział się fakt przełomowy w moim życiu i coś co uważam za jedno z moich najważniejszych osiągnieć minionego roku, które jednocześnie będzie miało wpływ na resztę mojego życia - wróciłam za kierownicę. Po 16 latach odkąd zrobiłam prawo jazdy i nie prowadziłam praktycznie wcale, przełamałam ten paraliżujący strach i prowadzę. No i co w sumie niemniej ważne, kupiłam pierwszy, własny samochód. Suzuki Ignis, które dumnie nazwałam Tadeuszem :)
WRZESIEŃ
A kiedy skończyło się lato i zelżał ruch turystyczny, a tym samym ja miałam więcej wolnego czasu, znów rozpoczęliśmy nasze eskapady w teren.
Na początek Polska, a dokładnie Dorotowo na Warmii i absolutnie cudowny obiekt Galery69. Już sam pobyt tam jest niesamowicie odprężającym doświadczeniem.
A chwilę później w przeciwnym kierunku czyli do Sasina. A tuż obok najpiękniejsza plaża na polskim wybrzeżu czyli plaża w Stilo. Długa, pusta, z piaskiem miękkim jak mąka. Byłam tam już wielokrotnie i chcę wracać i wracać.
PAŹDZIERNIK
W październiku ponownie wsiedliśmy na pokład samolotu i polecieliśmy do Wiednia. Tak, to jest miasto, które trzeba choć raz odwiedzić. Zachwycająca architektura, niesamowity monumentalizm, duma, klasa.
Jeżeli nie mieliście okazji odwiedzić do tej pory, koniecznie dorzućcie na listę do zobaczenia.
Ale tym razem powrót do kraju nie był jakoś specjalnie trudny, bo w Polsce szalała sobie taka piękna jesień. Po upalnym lecie, przyszła do nas ciepła, polska, złota jesień. Nadal więc spędzaliśmy czas na powietrzu korzystając z uroków Gdańska.
LISTOPAD
A gdy w listopadzie zaczęło się robić chłodniej, czmychnęliśmy jeszcze na chwilę do Włoch. To akurat kierunek gdzie wracamy co rok. Po prostu takie własne miejsce na ziemi, miejsce gdzie po prostu dobrze się czujemy.
Ale, że ciągnie nas w świat to jeszcze przed końcem roku zdążyliśmy zahaczyć o Hiszpanię i Alicante. Jak ktoś szuka miejsca na urlop jesienią, to ja bardzo polecam. W Polsce zaczęło robić się szaro buro i ponuro, a w Alicante cudowna wiosna. A że to już po wysokim sezonie, to bez większych tłumów, a miasto i okolice nic nie tracą na uroku.
I mi tam chyba nawet Alicante bardziej podpasowało niż wiosenna Lizbona. Naprawdę. Może to dużej mierze też kwestia kuchni. Nie jedząc mięsa i ryb w Portugalii miałam bardzo ograniczone menu, w Hiszpanii zaś mogłam sobie pokosztować :)
GRUDZIEŃ
W grudniu czas zdecydowanie zwolnił. Zrobiło się świątecznie, rodzinnie. W grudniu skończyłam 35 lat, a w prezencie urodzinowym odwiedziliśmy turystycznie Warszawę. A że ja uwielbiam naszą stolicę, to możecie się domyślać, że ten wyjazd był ogromną frajdą.
Nie wiem co przyniesie nowy rok. Chciałabym przede wszystkim żeby pozwolił nam dalej cieszyć się zdrowiem, mi i moim najbliższym. Jak będziemy zdrowi, to ze wszystkim sobie poradzimy. Znajdziemy dla siebie czas, zarobimy pieniądze na podróże. Tak, na zdrowiu mi najbardziej zależy.
Podróże też będą, za chwilę będzie Singapur i Malezja, będzie Grecja, będą ponownie Włochy. Będzie też odbiór naszego nowego mieszkania, sprzedaż obecnego, także będzie się działo. Niech więc dobrze się dzieje, będę się o to starała.