Smacznie, świeżo i sezonowo, te trzy słowa idealnie opisują Restaurację 5 piętro. Menu jest zmienne, tak jak zmieniają się pory roku, aby w pełni wykorzystać dobrodziejstwa aktualnie dostępnych warzyw, owoców czy przypraw. A że restauracja serwuje kuchnię stricte polską, z autorskim twistem szefa kuchni Grzegorza Wiciaka, tym bardziej zasadne jest, iż korzysta ze świeżych produktów, od lokalnych dostawców.
Mała uwaga, nie czytajcie tego tekstu jeśli akurat jesteście głodni. Burczenie w brzuchu może się tylko nasilić.
Restauracja 5 piętro znajduje się na 5. piętrze IBB Hotel Długi Targ. Natomiast niech Was to absolutnie nie zwiedzie, nie jest to restauracja tylko hotelowa, wręcz przeciwnie. Restauracja 5 piętro komunikuje się hasłem "bliżej", bliżej smaków, bliżej gości, bliżej mieszkańców Gdańska. Drzwi są szeroko otwarte i każdy odwiedzający mile widziany. Zupełnie niehotelowe są również ceny, sposób podania czy obsługa. Jest sympatycznie, przyjacielsko i bardzo, bardzo smacznie. A my nie czujemy się jak klienci, ale jak mile widziani Goście po prostu.
Niezaprzeczalnie tym co Was uwiedzie na samym początku wizyty, będzie widok na miasto. Architektura Gdańska robi ogromne wrażenie, a widok z góry tylko potęguje ten efekt. Bardzo polecam stolik właśnie przy oknie bo robi on różnicę. Jednak nie skupiajmy się tylko na widoku, pora wrócić do tego co jednak w trakcie tej wizyty najważniejsze, czyli do jedzenia.
Uwaga, Restaurację możecie odwiedzić już od godziny 7 rano zaczynając dzień pysznym śniadaniem. Niech Wam nie umknie ta informacja bo w Gdańsku, o tej godzinie, niewiele jest miejsc gdzie można już coś zjeść.
A tym bardziej zjeść, korzystając z tak szerokiej oferty. Bo w Restauracji 5 piętro znajdziecie produkty znane Wam z wizyt w obiektach hotelowych, ale i produkty wyrobu własnego restauracji jak pasztety, różnego rodzaju wędliny czy sery wprost od lokalnych dostawców, pieczywo wypiekane na miejscu, jak i z najstarszej, kultowej w Gdańsku piekarni p.Ryszarda Majchrowskiego, gdzie chleb wypieka się cały czas w przedwojennym, opalanym drewnem piecu.
Oczywiście oferta uwzględnia też osoby, które preferują lżejszy początek dnia, stąd w ofercie owsianka, koktajle, świeżo wyciskane soki czy tak popularne ostatnio shoty witaminowe, które mają nam zapewnić energetyczny początek dnia.
Ja jednak miałam przyjemność odwiedzić Restaurację w godzinach popołudniowych stąd moim celem była pyszna kolacja.
Karta zawiera 16 pozycji, jest zwięźle, z gwarancją świeżości, a jednocześnie na tyle różnorodnie, że każdy jest w stanie wybrać coś dla siebie. Dowodem na to niech będzie, że Restaurację odwiedziłam wraz z osobą towarzyszącą, gdzie ja jestem osobą nie jedzącą ani mięsa, ani ryb, moja współtowarzyszka, wręcz odwrotnie.
Zapewne nie zaskoczę Was moim zamówieniem; na przystawkę, deska regionalnych serów, m.in. wędzony twaróg z wędzoną papryką, ser kozi, ser z czarnuszką czy twaróg z pietruszką, podawane z polskim miodem, konfiturą, żurawiną wyrobu własnego oraz owocami i orzechami. Absolutne mistrzostwo i lepiej nie mogłam zacząć.
Alternatywnie dostępna jest też deska regionalnych kiełbas i wędlin.
Jeżeli zdecydowanie preferujecie posiłki mięsne to w takim razie nie możecie sobie odmówić domowego pasztetu, pieczonego na miejscu, z owocami i żurawiną na chałce z piekarni p.Majchrowskiego. Doskonałe połączenie smaków.
Przystawki zdążyły zaintrygować mnie na tyle, że z niecierpliwością oczekiwałam kolejnych smaków. Przed daniem głównym pozwoliłam sobie jeszcze na spróbowanie tak zachwalanej przez szefa kuchni zupy, czyli bulionu z kiszonej kapusty z pierogami ruskimi. Przyznam się, że jeszcze nigdy nie miałam okazji próbować takiego połączenia. Zawsze wydawało mi się, że pierogi i zupa to oddzielne dania, nic bardziej mylnego.
Bulion był lekki, idealnie kwaśny, a ciasto pierogowe niesamowicie delikatne. Zawsze oceniam właśnie ciasto bo nie raz miałam nieprzyjemność próbować pierogów o niestety zbyt grubym, zapychającym cieście. Pozwoliłam sobie podpytać szefa kuchni gdzie tkwi sekret ciasta, ale to niech już pozostanie tajemnicą Restauracji, a Was zapraszam do spróbowania na miejscu.
Żurek, który również pojawił się w naszym zamówieniu, przygotowywany jest na zakwasie, z białą kiełbasą, boczkiem, czosnkiem, ziemniakami, do tego jajko, kwaśna śmietana i chrzan do podbicia smaku. Muszę wierzyć na słowo, ale podobno też był rewelacyjny i po zupach zaczęłyśmy wątpić czy zmieścimy jeszcze danie główne, nie mówiąc o deserze, który już na samym początku zdążyłyśmy wybrać.
Na danie główne szef kuchni polecił nam pulpeciki z wędzonego tofu z sosem z pieczonych pomidorów i pieczonej papryki jako danie wegańskie, oraz śląską roladę wołową jako danie mięsne. Rolada zwana inaczej rownież zrazem to cienko rozbita wołowina zawinięta w roladę. Wewnątrz znajduje się chleb razowy, boczek, ogórek kiszony, cebula, musztarda i majeranek. Całość podawana jest z pieczonymi burakami i plackami ziemniaczanymi, w sosie własnym z domieszką czerwonego wina.
Ogromną popularnością pośród dań głównych cieszy się również confitowana noga kaczki z pyzami drożdżowymi z jałowcowym demi glace, musem z czerwonej kapusty i pieczoną gruszką, a także filet z pstrąga łososiowego na plackach z cukinii, z brokułem, groszkiem i brukselką w sosie winno-maślanym.
I tak jak w międzyczasie miałam wątpliwości czy w ogóle jestem w stanie zmieścić jeszcze deser, tak jak na stole pojawił się zamówiony przeze mnie fondant czekoladowy i poczułam jego zapach, tak wszelkie wątpliwości minęły. Tego nie mogłam sobie odmówić.
Koniecznie, naprawdę koniecznie musicie tego spróbować. Ciasto było tak delikatne, a czekolada tak cudownie słodka. Słodka, nie mdląca jak to się czasem zdarza. Obowiązkowo dopiszcie sobie na listę do spróbowania.
Oczywiście nie mogłam sobie odmówić aby nie uszczknąć szarlotki, która również pojawiła się w naszym zamówieniu. Ta jest podawana na cieście kruchym z lodami waniliowymi i bitą śmietaną. Jabłka są tarte i co ważne jeszcze, nie pojawia się tam cukier, dzięki czemu możemy cieszyć się prawdziwym smakiem jabłek i ciasta, bez niepotrzebnej sztucznej słodyczy.
Podsumowując, na liście lokali wartych odwiedzenia w Gdańsku rozgościła się Restauracja 5 piętro, która przekonała mnie do siebie na tyle, że w najbliższych dniach planuję wybrać się tam ponownie, aby tym razem spróbować osławionych śniadań.
Dodam jeszcze, że w zakresie wnętrza restauracji, ma ona na tyle dogodny podział na strefy, że komfortowo możecie się tam wybrać również na wieczorną lampkę wina, najlepiej w towarzystwie deski serów.
To co, widzimy się w Restauracji 5 piętro. Kto wybiera się na urlop do Gdańska?
*wpis jest elementem współpracy z Pomorską Regionalną Organizacją Turystyczną, w ramach projektu Pomorskie Prestige, którego celem jest promocja dobrych jakościowo produktów i usług regionu oraz lokalnych dostawców.
*wpis jest elementem współpracy z Pomorską Regionalną Organizacją Turystyczną, w ramach projektu Pomorskie Prestige, którego celem jest promocja dobrych jakościowo produktów i usług regionu oraz lokalnych dostawców.