2020/01/06

PODSUMOWANIE ROKU 2019



Myślałam, że post z podsumowaniem mijającego roku będzie jednym z łatwiejszych do napisania. Przecież to tak naprawdę zbiór moich doświadczeń więc nic prostszego spisać sobie to, co się wydarzyło. I jak tak sobie siadłam z telefonem w ręce, bo okazało się, że wspomnienia najlepiej odświeżają te setki zdjęć przechowywanych w pamięci, to uświadomiłam sobie, że tak łatwo to nie będzie. I nawet nie o samo pisanie chodzi, ale o to, że przy okazji trzeba się zmierzyć też z porażkami i smutkami, które po drodze miały miejsce, przypomnieć je sobie i przetrawić raz jeszcze. 


Bo nigdy i u nikogo nie jest tak, że było tylko dobrze, każdy z nas ma swoje mniejsze i większe niepowodzenia, i każdego z nas spotykają mniejsze i większe smutki. O tym warto pamiętać zawsze, a zwłaszcza wtedy gdy niepotrzebnie zaczynamy porównywać się z innymi. Ale to akurat temat na inny post. Niemniej pamiętajcie, że każdemu w życiu bywa zarówno dobrze jak, i źle. Choć oczywiście różnie to dobro i zło może każdorazowo wyglądać.



CO MOGĘ NAPISAĆ O MIJAJĄCYM ROKU

Jaki był mój 2019? Różny. To chyba najlepsze określenie. Dobre chwile mieszały się z tymi mniej przyjemnymi. Nie było w nim jakiś spektakularnych wydarzeń, które miałyby znacząco na mnie wpłynąć. Przynajmniej na ten moment tak tego nie widzę.

Mam jednak w swoim życiu dwie zasady, nie tylko dwie, ale te dwie akurat idealnie pasują mi w tym miejscu. 
Pierwszą jest by celebrować dobre momenty, cieszyć się nimi, natomiast te złe, po prostu przetrwać. Nie roztkliwiać się. Pamiętać, że to minie, trzeba tylko czasu i skupić się by ten czas jak najszybciej, najlepiej niezauważanie upłynął.
Jest też druga zasada, aby szukać małych radości w codzienności. Cieszyć się drobiazgami. Wierzcie mi, że to jest do wypracowania, a naprawdę bardzo podnosi komfort życia. Życie to nie jest pokaz fajerwerków każdego dnia. Duża część czasu mogłaby mieć tytuł "proza życia" i właśnie wtedy bardzo przydaje się umiejętność radości z drobiazgów.


MOJE RADOŚCI

Podróże. 

Podróże to mój konik i naprawdę dobrym wspomnieniem będzie, że kolejny rok był łaskawy pod tym względem.
Zaczęło się z przytupem bo już w styczniu ruszyliśmy do Singapuru i Malezji. Zainteresowanych tych kierunkiem odsyłam do archiwalnych postów: TUTAJTUTAJTUTAJ i TUTAJ. Azja naprawdę nas wciągnęła i wrócimy tam jeszcze nie raz. 
Ale mimo tego zachwytu kierunkami egzotycznymi, największą wartość miały dla mnie dwa, inne, europejskie wyjazdy. Kwietniowy wypad do Grecji, a dokładnie Aten i sierpniowy w północne Włochy. I to nawet nie dla samych wrażeń stricte podróżniczych, ale dlatego, że podczas tych podróży towarzyszyli mi rodzice. W kwietniu, w Atenach byliśmy razem z moim Tatą, w sierpniu, we Włoszech byłam z Mamą. Bardzo mi zależało aby kiedyś pokazać im tę cząstkę mojego świata, którym są podróże i w minionym już 2019, udało mi się to zrealizować. To mój ogromny sukces i satysfakcja.

Te podróże oczywiście też doczekały się wpisów na blogu.
Grecja jest TUTAJTUTAJ i TUTAJ wpis na temat polecanego przeze mnie noclegu w Atenach.
Północne Włochy zaś znajdziecie TUTAJ 

Na tym doznania podróżnicze się nie skończyły i jeszcze raz miałam okazję odwiedzić Włochy jesienią. Tym razem postawiliśmy z P. na Sardynię. Tydzień czasu! Wspaniały urlop. Wypożyczyliśmy auto i jeździliśmy po wyspie ile się dało. Cudownie wspominam ten wypad bo to był czas kiedy naprawdę odpoczęłam psychicznie. Mieliśmy jedną bazę noclegową więc nie było żadnego przemieszczania, po prostu wstawaliśmy jak już się wyspaliśmy i jechaliśmy przed siebie.

Gdybyście planowali ten kierunek to z kolei wpisy z Sardynii są TUTAJ i TUTAJ 


Żeby jednak nie było, że tylko zagranica i zagranica. Była też Warszawa, tak, nasza stolica Warszawa. Ta którą podobno się kocha lub nienawidzi. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy. Uwielbiam! Za tempo i energię miasta, za różnorodność, za dostępność wszystkiego. To miasto jest dla mnie tak pozytywne, że gdybym miała kiedyś porzucić Gdańsk, to dla Warszawy właśnie. Widzę tam siebie na co dzień bardzo wyraźnie.
W zeszłym roku podróżniczo porwał mnie też Lublin, który miałam okazję odwiedzić pierwszy raz, choć to zupełnie inne wrażenia niż stolica. Wpis z Lublina znajdziecie TUTAJ. Jest też osobny dedykowany dla kulinarnej części miasta bo tak dobrze już dawno nie jadłam, znajdziecie go TUTAJ. W Lublinie też udało mi się znaleźć rewelacyjny nocleg w samym centrum miasta, naprawdę jedno z lepszych doświadczeń noclegowych. Mieszkanie funkcjonuje pod nazwą "Studio - proszę tu", o szczegółach w TYM wpisie.
No i nie można zapomnieć o naszym urodzinowym wypadzie do Wrocławia czy kilkudniowej wizycie na Warmii w obiekcie Marina Club (TUTAJ jest wpis na ten temat). 

Wiecie za co sama cenię sobie takie podsumowania? Bo pisząc ten tekst, sama uświadamiam sobie ile tego było. I jak bardzo powinnam być wdzięczna za możliwość tych doświadczeń... Chyba na co dzień o tym zapominam...




2019 był też rokiem dwóch rewelacyjnych współprac, które idealnie wpisały się w tematykę moich kanałów social media. 
Pierwszy był projekt "Pomorski Lifestyle" czyli trzydniowa podróż po regionie pomorskim i odkrywanie miejsc spełniających kryteria Projektu Pomorski Prestige. Jego celem jest promocja wysokojakościowej oferty spędzania czasu w województwie pomorskim, w szerokim znaczeniu tego słowa. PP ma na celu promocję dobrych jakościowo miejsc i usług regionu, lokalnych twórców czy lokalnych produktów. Od usług noclegowych, po ofertę gastronomiczną, wydarzenia kulturalne i rozrywkowe, przez różnego rodzaju usługi i produkty.
Wpisy z polecanymi w ramach projektu miejscami i usługami znajdziecie TUTAJTUTAJ i TUTAJ

Wczesną jesienią zaś pojawiła się propozycja współpracy w ramach promocji regionu Kaszub Północnych czyli tzw. Nordy. Wspaniałe trzy dni, które pozwoliły mi na nowo odkryć mój najbliższy region.

Te wyjazdy były też dla mnie małym sukcesem w kontekście mojej działalności tutaj. Nie ukrywam, że miło było zostać zauważoną, tym bardziej, że w kontekście promocji mojego ukochanego regionu.



Projekt "nowe mieszkanie".

Niewątpliwie dość istotny i przełomowy moment w moim życiu bo odebraliśmy nasze nowe, wspólne mieszkanie, a jednocześnie sprzedaliśmy to, w którym mieszkaliśmy dotychczas. 
Obecnie jesteśmy na etapie wykańczania i urządzania więc tematyka wnętrzarska z pewnością jeszcze nie raz pojawi się na blogu w roku bieżącym.
Mamy już za sobą pierwsze wpadki i pierwsze sukcesy. Jak to w życiu, nie wszystko idzie zgodnie z planem. My zaś żartujemy sobie, że obecnie mieszkamy trochę po studencku bo na okres przejściowy gdy nasze mieszkanie nie jest jeszcze gotowe, mieszkamy na wynajmowanym ze wszystkimi tego plusami i minusami.


*Mała ciekawostka

Przyznam się wam tutaj jeszcze do czegoś co miało miejsce w minionym roku, a o czym głośno nie mówiłam do tej pory w social mediach.
W minionym roku spróbowałam czegoś totalnie dla mnie nowego, a mianowicie wzięłam udział w nagraniu reklamy. Tak, takiego prawdziwego filmu reklamowego dla międzynarodowej marki, z prawdziwym planem, całą obsługą i tak dalej. Nie była co prawda moim udziałem rola główna, ale było to niesamowicie fajne doświadczenie zobaczyć jak to wygląda z drugiej strony i spróbować swoich sił w małym aktorstwie. 
To jest dla mnie świetny dowód na to, że w życiu trzeba próbować nowych rzeczy, zbierać doświadczenia. Bo życie to doświadczenia właśnie.

A takowym była też sesja zdjęciowa, z której pochodzi zdjęcie główne w dzisiejszym wpisie. Kolejna przygoda, z której jestem bardzo dumna i cieszę się ogromnie, że miałam odwagę by spróbować i w pewien sposób wyjść poza moją sferę komfortu. Prawdziwe studio, charakteryzacja, fotograf. Dla mnie to było coś totalnie nowego.



Podróże i nowe mieszkanie to dwie takie namacalne kategorie, które traktuję jako moje sukcesy. Nie sposób jednak pominąć jeszcze jednej, często niedocenianej kwestii. Cieszę się ogromnie, że miniony rok dał mojej rodzinie zdrowie. Naprawdę to moja radość. Z wiekiem człowiek coraz bardziej docenia tak prozaiczne wydawałoby się kwestie. Teraz ważne jest dla mnie żeby właśnie zdrowie było, z resztą prędzej czy później damy sobie radę.
Tak, 2019, dziękuję ci za zdrowie.


BYŁO O RADOŚCIACH, A CO ZE SMUTKAMI

Nie dało się ich niestety uniknąć. I moim największym smutkiem było odejście jednego z naszych kotów - Misi. To boli cały czas. Wiedziałam, że ten moment musi nastąpić, Misia była już kocią staruszką, ale mimo teoretycznego przygotowania, bólu nie da się uniknąć. Zawsze jest za wcześnie. I jest mi tak cholernie przykro, że ten czas już się skończył i że już nigdy jej nie przytulę...


Niestety też nie rozwinęłam tak jak tego oczekiwałam swojej marki Seaside Apartments, choć w kontekście powyższego ma to teraz dla mnie najmniejsze znaczenie. 
Przyznaję jednak, że kiedy zaczynałam przygodę z wynajmem krótkoterminowym, inaczej sobie to wyobrażałam. Nie uniknęłam błędów co w kontekście szybko zmieniającego się rynku, wymusiło takie, a nie inne decyzje. Przygotuję na ten temat osobny wpis bo myślę, że to mogą być cenne informacje. Nie chcę jednak tego faktu traktować broń Boże jako porażki. Rynek się zmienia i trzeba na to reagować. Zarówno produkty jak i usługi wchodzą i wychodzą, i to jest naturalny proces. Obecnie mieszkania pracują pasywnie w najmie długoterminowym, a ja pracuję nad nową marką więc nie ma tego złego. Wszystko nas czegoś uczy.


To co sobie wyrzucam to brak regularności w moich kanałach social media. I tak jak staram się unikać planów noworocznych, tak mam świadomość, że najwyższy czas to sobie poukładać i zacząć pracować na harmonogramach. W 2019 tego zabrakło i sama jestem temu winna bo to klasyczne zaniedbanie. 

Ale ja wam jeszcze pokażę :)