W zeszłym roku post "balkonowy" cieszył się sporą popularnością, stąd najwyższy czas na edycję 2015. W dużej mierze wykorzystałam meble i akcesoria z zeszłego roku, skoro się sprawdziły nie widzę potrzeby zmiany. A że mój balkon do największych nie należy, a dodatkowo ma tak niesamowitą atrakcję jaką jest widok na ulicę osiedlową, to i możliwości ograniczone. Ale coś tam się udało z niego wykrzesać i można sobie na nim już całkiem przyjemnie przesiadywać.
Jestem totalną ignorantką kwiatową, rozróżniam jedynie podstawowe gatunki, mocno więc wierzę, że ktoś z Was powie mi co ja w ogóle kupiłam ;)
Moim założeniem było aby były to kwiaty, które będą stosunkowo rozłożyste, widok mam jak wspomniałam na ulicę, chciałam więc aby w jakiś sposób mnie odgrodziły, im bujniej tym lepiej. Dziś już mogę powiedzieć, że ładnie się przyjęły i faktycznie wystrzeliły w górę.
Wszystko zaczyna się od chaosu i nie inaczej było w tym przypadku, doniczki, worki z ziemią, sama ziemia. Po tym wszystkim nie mogłam znaleźć nożyczek, którymi rozcinałam worki, finalnie znalazłam je w jednej z doniczek jak podlewałam kwiaty. Pojęcia nie mam jak się tam znalazły...
No ale później było już tylko lepiej. Prawda, że było? ;) Mam nadzieję… :)
Z tym niestety mam obecnie problem bo coś mi zaczyna podsychać, codziennie znajduję płatki na podłodze. Nie wiem co zrobiłam nie tak :( Nie schnie, ale strasznie gubi liście i płatki kwiatów właśnie. Jakieś pomysły?
Cały czas korzystam z białych krzeseł ogrodowych kupionych w zeszłym roku w Ikei, do tego również ikeowski biały stolik z serii bodajże Lack. Grosze to kosztowało co jest istotne o tyle, że przy naszych warunkach atmosferycznych narażone są na różne pogodowe atrakcje.
Od lat już chyba jest też ze mną kosz wiklinowy. Całorocznie robi za schowek na żwirek dla kotów (kupuję 40l opakowania), a latem dodatkowo jako podstawka pod kwiaty lub zwyczajnie stolik. Przetrwał już deszcze, śniegi, maksymalne nasłonecznienie i cały czas daje radę.
Kwadratowy panel, który widać na zdjęciu miał mi dodatkowo oddzielić balkon od ulicy i dać chociaż minimalne poczucie prywatności. Wyszło nie do końca tak jak oczekiwałam, ale coś tam jednak robi. Zastanawiam się nad puszczeniem po nim jakiejś roślinności, ale z moją ręką do kwiatów...
Poduchy też już trwają drugi sezon, coś czuję, że to będzie ich ostatni, ale biorąc pod uwagę ile kosztowały nie ma się co dziwić. Poza tym narażone są zarówno na słońce jak i deszcze bo nie zawsze zdążyłam je schować.
Na tej całej przestrzeni wcisnęłam jeszcze suszarkę na pranie, która stoi rozłożona z drugiej strony balkonu. Ale zdjęcia w tym przypadku, z wiadomych względów, już sobie darowałam ;)
W międzyczasie pojawiło się jeszcze siedzisko typu ufo, w którym można się zatopić oraz kobiałki po truskawkach, w których trzymam zioła.
Na koszt przygotowania balkonu składało się (wszystkie ceny "około")
100 zł kwiaty
30 zł ziemia do kwiatów
80 zł doniczki wraz z podwieszeniem
30 zł panel boczny
75 zł kosz wiklinowy
30 zł poduszki
15 zł stolik
40 zł krzesła
Razem jak dobrze liczę 400 zł. Wiadomo natomiast, że część rzeczy mamy gdzieś tam pochowanych, poduszki, które już nie pasują do mieszkania, kosz czy jakaś skrzynia, która może robić za stolik, doniczki czekające na swoją szansę w piwnicy. Warto sprawdzić co tam trzymamy w zapasach i spróbować stworzyć sobie namiastkę ogrodu, przede wszystkim ci którzy mieszkają w blokach i samego ogrodu mieć nie mogą ;) No chyba, że mieszkania parterowe, albo jeszcze te z ostatniego piętra z tarasem :)
Kasia