Niestety, korektor pod oczy jest mi niezbędny. Mimo usilnych zabiegów, moja skóra często jest zmęczona i uraczona sińcami. Przeszłam już przez różne; Guerlain, Giorgio Armani, Estee Lauder, Loreal i pewnie jeszcze wiele, wiele innych. Albo przesuszały skórę, albo słabo kryły, albo wchodziły w załamania podkreślając to, co ja chciałabym ukryć. Zakup Magic Concealer H.Rubinstein to była kolejna próba.
I od razu napiszę, że udana. Nie wysusza, nie wchodzi w załamania, zakrywa sińce. Nie obawiajcie się, że po pierwszej aplikacji jednak w zmarszczki wejdzie, wystarczy delikatnie go rozetrzeć i nie będzie śladu.
Na pierwszą próbę kupiłam 01, sporo się naczytałam, że jest bardzo jasny, ale uznałam, że lubię efekt rozbielenia pod oczami więc z dwojga złego lepiej będzie jak wstrzelę się w jaśniejszy. Oczywiście zakup robiony on-line stąc te dylematy. I owszem, 01 jest bardzo jasne, ale dla mnie jasne tak jak jasne być powinno. Robi mi ten ulubiony efekt rozjaśnienia i odświeżenia skóry pod oczyma.
Zachwycona samym działaniem 01, dokupiłam 02, które to idealnie zgrywa mi się z odcieniem karnacji, i jest rewelacyjne na dni gdy nie robię makijażu, ale sińce jednak lepiej byłoby ukryć.
Sam sposób aplikacji jest dla mnie taki sobie. Mamy do czynienia z tubką, a nie z pędzelkiem co niestety dla mnie wiąże się z tym, że każdorazowo wypływa mi za dużo produktu. Staram się już robić max delikatny ucisk tubki, ale nie zawsze to pomaga.
Powyżej pogląd na kolorówkę. Od lewej oczywiście 01, dalej 02. Niby jeden odcień, a różnica niebagatelna. 01 zdecydowanie rozjaśniające, ale jednocześnie kryjące. 02 bardzo naturalne.
Jeżeli ktoś z Was jest na etapie poszukiwań korektora, polecam sprawdzić właśnie Helenkę. Dla mnie ulubieniec i nie sądzę żebym w najbliższym czasie szukała czegoś nowego. Bo i po co?
Kasia