2017/06/30

4 FAKTY, O KTÓRYCH DOWIEDZIAŁAM SIĘ GDY POINFORMOWAŁAM, ŻE ODCHODZĘ Z ETATU


Nie tak dawno zostawiłam pracę na etacie i zdecydowałam się na prowadzenie w pełnym wymiarze godzin własnej działalności. W pełnym wymiarze ponieważ do tej pory firmę również prowadziłam, ale jednocześnie pracując na etacie u jednego z większych na Pomorzu pracodawców.
O tym na czym polega mój biznes,  mówiłam już po części w filmach na YouTube, a pewnie w najbliższym czasie, o ile spotka się to z Waszym zainteresowaniem,  będę też szerzej poruszała tą tematykę tutaj, na blogu.

Jednak już sam fakt, że zostawiam dobrze płatny etat spotkał się z dużym zainteresowaniem. 

Nie obyło się bez dobrych rad, a przy okazji miałam okazję i dowiedzieć się co nieco o mnie samej.

1. I tak na przykład. "Co ty zrobiłaś. Teraz będziesz musiała pracować cały dzień."

Naprawdę? Powiem wam tak, marzę żeby pracować dłużej. Naprawdę. Mogę pracować i po 20 godzin na dobę, ale chcę czuć sens tego co robię, chcę aby to co robię realnie przekładało się na moje zarobki i satysfakcję. Żebym widziała po co to robię i do czego dążę.

Nie mam żadnego problemu żeby pracować po nocy, nie mam żadnego problemu żeby pracować w niedzielę.
Wiecie dlaczego? Bo robię to dla siebie. Bo im więcej zrobię, tym więcej zarobię. Bo im więcej zrobię, tym bardziej pchnę ten mój biznes do przodu.

Bo wiem, że będą takie dni gdy będę mogła w poniedziałek spać do 10 rano, a w czwartek siedzieć po nocy do 2, bo w piątek nie będę musiała zrywać się o 6 rano.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że własna firma to ogromna odpowiedzialność. Że często bardzo ciężko oddzielić jest życie prywatne od zawodowego bo człowiek cały czas jest pod telefonem. Nie pracuję, nie zarabiam. Prosta korelacja.

Zupełnie inna perspektywa jest gdy pracuję dla kogoś, inna zaś gdy tylko dla siebie. Gdy sama mogę zarządzać swoim czasem i wiem, że od moich działań zależy moja przyszłość. Już nie jestem trybikiem w maszynie, bo teraz ja sama sobie szefem, ze wszystkimi tego plusami i minusami.


2. Lub wręcz odwrotnie "teraz to dopiero będziesz miała czasu wolnego".

Ze skrajności w skrajność.
Każda praca może być bardziej lub mniej angażująca, bez względu czy jest to praca na etacie czy własna działalność. Podstawowa różnica to nie ilość pracy, ale sposób zarządzania czasem pracy. Zależny od ilości obowiązków i branży, w której działamy. Przy moim biznesie jest to dla mnie największy atut, nie zamykają mnie godziny 8 - 16, o rutynie nie ma mowy. 

Bo fajnie będzie wstać w poniedziałek o 9 rano gdy jeszcze kilka miesięcy temu o tej godzinie siedziałabym już za biurkiem. Tylko, że gdy dotychczas soboty i niedziele miałam wolne, teraz to będzie mój dzień pracy jak każdy inny.



3. "Skończyły się podróże. Teraz już nie będzie cię na nie stać."

Ehhh... Jak już przy okazji jednego z postów napisałam, nie po to odchodziłam z etatu żeby zarabiać mniej. Wręcz odwrotnie. Etat, jakkolwiek dobrze bym na nim nie zarabiała, miał jednak stałą, maksymalną kwotę pensji. Starając się bardziej nie miałam wpływu na wysokość mojego wynagrodzenia, bo było z góry ustalone na podstawie łączącej nas umowy. Dopiero teraz angażując się bardziej lub mniej, jestem w stanie zarabiać więcej. I to sobie bardzo cenię. 

Podróże nadal będą. Może nie w wysokim sezonie bo wtedy mam najwięcej pracy, ale już od września. Nawet bilety już są. A później jeszcze listopad/grudzień i jak wszystko dobrze pójdzie to będzie egzotycznie. A pieniądze? Pieniądze zarobię, moją pracą.


4. "Ona wcale nie złożyła wypowiedzenia. To oni ją zwolnili, a teraz tylko tak mówi."

A to jest akurat moje ulubione i bardzo często powtarzam to jako anegdotę.  Występowało jeszcze w wersji "zmusili ją do odejścia". Ja wiem, że mój ostatni pracodawca charakteryzuje się niewielkim % odejść z inicjatywy pracownika, ale naprawdę są tacy, którzy wypowiedzenie składają sami. 

Nie mogę powiedzieć, że moja praca miała same minusy, absolutnie. Stała, comiesięczna pensja, pakiet socjalny, kierownicze stanowisko. Ale przyszedł taki czas, że nagle minusów było już więcej niż plusów, i najwyższa pora była się rozstać. Bo tak zdecydowałam. Ja.