Lubię pieniądze. Nie wstydzę się do tego przyznać. Bo może pieniądze szczęścia nie dają, ale dają komfort. Dają też spokój i wygodę, którą bardzo sobie cenię.
I wiem, że jedno, że trzeba je po prostu zarobić, z nieba mało komu spada, a komfort finansowy kosztuje zazwyczaj sporo pracy. Ale jest też drugie dno. Bo pieniądze, nawet jak już się je ma, to trzeba je jeszcze umiejętnie pomnażać i umiejętnie wydawać.
Mam kilka swoich złotych zasad finansów osobistych. Jakich? Zapraszam do lektury.
ŻEBY MIEĆ, TRZEBA NAJPIERW ZAROBIĆ
Ja wiem, że to może brzmieć trywialnie. Natomiast pieniądze się zarabia, zarabia swoją pracą, jakakolwiek by ona nie była. Nie ma złej pracy, nie ma pracy, której należy się wstydzić. Jeżeli jest ktoś kto jest gotów za tę pracę zapłacić, to jest super.
Od samego leżenia na kanapie jeszcze nikomu nie przybyło.
A jeżeli już zarabiamy to.
Tak samo jeżeli ktoś zarabia za mało, to od samego mówienia, że zarabia za mało, nic mu nie przybędzie.
Trzeba pracować albo więcej, albo po prostu mądrzej. Bo być może ten czas, który wykorzystujemy na pracę, która nie przynosi nam oczekiwanych dochodów, można przeznaczyć na bardziej dochodowe zajęcie. Co oznacza ni mniej, ni więcej tylko:
jeżeli zarabiasz za mało, zmień pracę na lepiej płatną.
Kolejny banał? No może tak. Ale dlaczego tak wielu osobom tak trudno przychodzą zmiany. Nie są zadowoleni z tego co robią, nie są zadowoleni z tego ile zarabiają, ale nic z tym nie robią.
Ja wiem, że to nie jest kwestia pstryknięcia palcami, ale trzeba próbować. Polecam na początek zacząć od wysyłki CV i chodzenia na rozmowy. Nie kosztuje to wiele, a pozwala poznać rynek i oczekiwania oraz warunki pracodawców. Jest też świetnym treningiem. Bo wiecie, spotkałam wiele osób, które po 10 lat pracowały w jednej firmie i kiedy to pracodawca zdecydował się podziękować im za współpracę, to były przerażone już samym chodzeniem na rozmowy. Bo nie robiły tego od ponad 10 lat.
ZARABIASZ? WYDAWAJ MĄDRZE
Ile pieniędzy ja w życiu przepuściłam... Bo wydawać pieniądze też trzeba umieć. I już nawet nie chodzi o obracanie każdej złotówki kilka razy i żałowanie sobie kawy na mieście. Nie, absolutnie. Pieniądze to komfort i wygoda, i trzeba z tego korzystać, ale z głową.
Kupowanie na zapas to jeden z moich największych błędów.
Najwięcej poszło na kosmetyki. Bo mogłam sobie pozwolić. Zanim zużyłam jeden balsam i przeszłam do kolejnego, i później kolejnego, a przecież w międzyczasie kupowałam kolejne, część już zdążyła się przeterminować.
Pomadki, których nie nadążam zużywać. Wiecie, żebyśmy się dobrze zrozumieli, cieszę się, że ja mam, że mogę sobie na nie pozwolić, ale czy faktycznie, aż tyle ich potrzebowałam? Zakupy artykułów do domu, tzw. ozdobników. W sumie nie wiem po co mi to, ale wezmę bo ładne.
Tak jak napisałam, nie mam na myśli teraz wielkiego oszczędzania i żałowania sobie wszystkiego skoro mnie stać, ale o rozsądnym podejściu do tego czy dana rzecz jest mi w ogóle potrzebna.
Spróbuj zapisywać swoje wydatki
Świetna metoda dla tych, którzy gubią się w swoich wydatkach. Zbieraj paragony i konsekwentnie zapisuj przez 30 dni, co kupiłaś i za ile. Po miesiącu spójrz chłodnym okiem czy to wszystko było faktycznie niezbędne.
Mi takie notatki jasno pokazały, że sporą część budżetu przeznaczam na jedzenie na mieście. Tylko, że nie zamierzam akurat nic z tym robić. Wiecie dlaczego? Bo nie robię dużych zakupów spożywczych i nie gotuję w domu. Po prostu kategorię "żywienie" ma ustawioną w innym miejscu. Gorzej by było gdybym zarówno wydawała na produkty spożywcze, jak i na jedzenie na mieście, przez co zapewne duża część tych pierwszych marnowałaby się.
W pewnej sytuacji notowanie jest jednak niezbędne.
Gdy prowadzisz biznes.
Wtedy chłodna kalkulacja wydatków i przychodów jest wręcz niezbędna. Inaczej zgubisz ten moment kiedy biznes przestaje się spinać lub po prostu moment, w którym gdzieś pieniądze zaczynają wypływać.
Kredyty nie są złe, ale...
mądre kredyty. Absolutnie nie polecam kredytów na czystą konsumpcję, np. gotówka żeby obkupić się... Jeśli nie mam pieniędzy na daną rzecz, to mnie po prostu na nią w danym momencie nie stać.
Nie raz jednak mówiłam, że nie widzę nic złego w kredytach hipotecznych, ale... Kredyt na własne mieszkanie pod warunkiem, że miesięczne obciążenie sumarycznie wyjdzie mniejsze niż wynajmowanie mieszkania i spłacanie kredytu komuś innemu, lub w przypadku mieszkania na wynajem (a kredyty na takie posiadam), gdy miesięczne obciążenie jest mniejsze niż rata, a wręcz jeszcze coś zostaje bo sytuacja na rynku w przeciągu 20 lat może zachować się różnie.
Generalnie na ten temat to można by poświęcić osobny post, wszystko jest do policzenia.
OSZCZĘDZAJ!
Zdaję sobie sprawę, że niektórych mrozi już samo to słowo, ale wierzcie mi, że odkładanie jest niezbędne. Bieżące przejadanie wszystkiego co zarabiamy to najgorsze co możemy sobie zrobić. Nigdy nie mamy pewności jak potoczy nam się życie i tzw. poducha finansowa może się nam okazać niezbędna aby nie narobić sobie poważnych długów na lata.
Szczegółowo o moich sposobach na oszczędzanie pisałam TUTAJ.
Generalnie na ten moment stosuję zarówno metodę odcinania końcówek z konta - czyli na specjalnie dedykowane konto przelewam wszystkie końcówki, które zostają mi na koncie bieżącym. Przykładowo mam na koncie 981,23 zł to 1,23 zł przelewam sobie na specjalnie dedykowane konto. Ważne w tym przypadku aby tego typu przelewy nie były płatne. Robię to na bieżąco, jak po prostu zauważę, że na koncie jakaś końcówka jest.
Oraz drugie to, że co miesiąc z puli pieniędzy, które na dany msc mam przeznaczone przelewam 200 zł na oddzielne konto. Tak na przyszłość, żeby zbierało się.
Tak samo odkładam sobie wszystkie extra pozyskane pieniądze. Na przykład jeśli robię wielki przegląd szafy i sprzedam część rzeczy, to pozyskane środki odkładam na jedno z tzw. kont nietykalnych.
*najpierw opłaty, później konsumpcja
Na początku każdego miesiąca najpierw reguluję płatności stałe: kredyty, czynsze, internet, telefon etc.
Dopiero pozostała kwota jest kwotą do dyspozycji. Jeżeli będzie mało, trudno, trzeba zacisnąć pasa i przeżyć albo też w międzyczasie dorobić. Nie ma zapożyczania się na konsumpcję.